-Jak to kiepsko?-zapytałem cienkim głosem ciężko przełykając ślinę.
-Czuję się jakbym...przeżyła jakiś wielki wypadek...jakby ktoś się nade mną znęcał przez miesiąc...
-Kochanie,będzie dobrze,zobaczysz-powiedziałem i pocałowałem jej dłoń
-Wybudziłaś się-do sali wpadł lekarz
-Brawo doktorku-powiedziałem-wybudziła się
Facet próbował zachować kamienną twarz,ale wyglądał jak skończony idiota.
-Proszę pana o opuszczenie sali,muszę zrobić badanie na pacjentce.
Pochyliłem się nad Ashley i pocałowałem ją w czoło,po czym opuściłem salę.Zadzwonić do Vanessy czy nie?Nie potrzebuję jej tu,ale to nie ja jestem właśnie badany i to nie mnie porwano.Dobra napiszę.Wyjąłem swój telefon i zacząłem pisać treść sms'a.Po wysłaniu usiadłem na krześle na którym spędziłem już chyba łącznie z 12 godzin.Jebany kawałek plastiku na nogach.Usiadłem i spuściłem głowę.Mam nadzieję że Ash szybko dojdzie do siebie,musi.
*Według Ashley*
-Jak się czujesz?-zapytał lekarz
-Źle,boli mnie
-Co cię boli?
-Wszystko
-Nic dziwnego.Jesteś mocno poobijana i zraniona w wielu miejscach.
-Nie mogę tu leżeć,mam za dużo spraw na głowie,muszę stąd wyjść jeszcze dzisiaj
-Oczywiście,jeśli tylko wykonamy wszystkie badania które są potrzebne i nie będzie to nic poważniejszego po za tymi siniakami na całym ciele.
-Jest tutaj moja mama?
-Nie wiem-powiedział-siostro,czy możesz zobaczyć czy na korytarzu lub w poczekalni jest pani Storling?
-Oczywiście doktorze-odezwała się pielęgniarka i wyszła z sali
-Zróbcie mi te badania i mnie wypuśćcie-niecierpliwiłam się
-Musisz być spokojna i nie denerwować się,oraz nie stresować.Jesteś wystarczająco osłabiona.
-Nie jestem do cholery w ciąży,tylko zostałam porwana!
-To się okaże,zrobimy ci wszystkie badania żebyśmy byli pewni że jesteś zdrowa.-powiedział i opuścił pomieszczenie zostawiając mnie tu samą
-Ugh!-powiedziałam głośno.
Przypomniałam sobie wszystko co się stało.Odkryłam delikatnie kołdrę i spojrzałam na swoje ciało.Byłam cała posiniaczona.Wyglądałam paskudnie.
-Drań-szepnęłam sama do siebie
Nagle do sali wparowała moja mama,a ja gwałtownie zakryłam się kołdrą.
-Kochanie!-krzyknęła cała we łzach i mocno mnie przytuliła-Jak się czujesz skarbie?
-Ź...Lepiej,o wiele lepiej.
Po co mam jej mówić że czuję się jak poturbowany chomik.Zacznie wypytywać,płakać i Bóg wie co jeszcze.
-Na pewno?Przyniosłam ci owoce,i inne jedze...
-Mamo,nic mi nie jest,serio.
-Ashley nie mów że nic ci nie jest,okłamujesz mnie mówiąc to
-Naprawdę,jestem poobijana i słaba,tyle.
-Jak możesz tak mówić?Wypadłaś z jadącego samochodu!
-Najwidoczniej miałam dużo szczęścia-powiedziałam-Możesz zawołać Justina?
Kobieta pokiwała głową i wykonała moją prośbę.Nie wiem co mam robić,najpierw kradzież,potem wypadek z tą kobietą,potem kartki,teraz to..Czemu to wszystko przytrafia się akurat mnie?
-Co się stało kiciu?
-Nic,chciałam żebyś przy mnie był,potrzebuję cię
-Wiesz że jestem dla ciebie o każdej porze dnia i nocy
-Chyba trzeba powiedzieć wszystko policji..
-Wszystko?
-To o groźbach,o kobiecie,o wszystkim
-Oszalałaś?!
-Nie Justin,po prostu musimy powiedzieć całą prawdę
-Ashley nie,wiesz co to będzie?Przesłuchania,szukanie,śledztwo,aha no i jeszcze jedna mała sprawka,pamiętaj,ja ją potrąciłem i uciekłem z miejsca wypadku rozumiesz?Wiesz czym to grozi?
-Mogliśmy zadzwonić po pomoc!
-Żeby narobić sobie jeszcze większych kłopotów?!
Odetchnęłam i zamknęłam oczy próbując się uspokoić.
-Ale chyba zgłoszenie porwania nie jest czymś co może nam zaszkodzić
-Nie,skąd.Ciebie ewentualnie zabiją a ja zabiję ich,żeby potem spędzić resztę życia w pierdlu.
Zastanowiłam się chwilę.Ma trochę racji.Ma dużo racji.To niebezpieczne.
-Po prostu na razie wyjdź z tego,resztą zajmiemy się później,dobra?
Kiwnęłam delikatnie głową.Mam nadzieję że wszystko się wyjaśni.Że znów poczuję się bezpiecznie w tym cholernym mieście.