niedziela, 11 maja 2014

Twenty-nine.

           Hej!Ktoś tutaj jeszcze żyje?Wstyd mi że nie dodawałam rozdziału parę miesięcy...Mam nadzieję że ktoś z was jeszcze zagląda tu i będzie nadal ponieważ wracam do pisania:) Dodaję krótki rozdział bo nie chcę trzymać Was w niepewności.Zabieram się za pisanie.Kocham Was i dziękuję za miłe słowa przy poprzednim rozdziale,buziaki xox

~*~

Wtulałam się w jego silne ramiona i zaciągałam się po cichu zapachem jego perfum.Tak bardzo chciałabym żeby ta chwila trwała wiecznie.Ale nie ważne co się stanie,Justin okradł moich rodziców,okłamuje mnie,nie wiem czy w ogóle powinnam go teraz tulić.
-Justin...
-Hm?-mruknął całując mnie w czoło.
-Jak mnie znalazłeś?
-Przypadkiem.Przyjechałem tutaj bo odkąd tu mieszkam kiedy nie wiem co robić,zawsze tu przychodzę,i BAM znalazłem cię.
-Nie chcę cię denerwować ale...proszę Justin nie zostawiaj mnie,musisz oddać tą biżuterię,pieniądze i elektroniczne rzeczy...proszę Justin...
Zauważyłam że jego klatka piersiowa gwałtownie porusza się.Jego oczy są przepełnione złością,to nie jest ten sam Justin,to nie sexowny,zabawny Justin.To ktoś inny,nie poznaję go.
-Mówiłem ci że nie mam żadnej jebanej biżuterii!
-Ale tam była twoja kurtka...
-T o   n i e   m o j a   k u r t k a !Moja jest w domu!Udowodnię ci to.Chodź.
Chłopak zaciągnął mnie za rękę do samochodu.Wsiadłam na miejsce pasażera.Podczas jazdy nie było słychać nic,kompletnie nic.Żadne z nas się nie odzywało.Kiedy chłopak zaparkował wyszłam z auta i zamknęłam za sobą drzwi.Szłam za Justinem który zmierzał w stronę swojego domu.Szybkim,zwinnym ruchem otworzył kluczami drzwi i weszliśmy do jego pokoju.Bieber otworzył szafę i zaczął niechlujnie wyrzucać wszystkie bluzy,kurtki i inne ubrania które były na wieszakach-za siebie.
-Gdzie jest ta pieprzona kurtka przecież miałem ją nie dawno na sobie...-powiedział cicho.
Przełknęłam ciężko ślinę.Kiedy cały pokój był w ciuchach Justina,zdałam sobie sprawę że kłamał.
-Czekaj,może gdzieś ją zostawiłem.-rzucił i zniknął mi z oczu.
Przeszukał łazienkę,kuchnię i wszystkie pokoje.
-Nie ma.-powiedział po czym złapał się za włosy i pociągnął za ich końce.
-Czyli to ty?...
-To nie ja!Czy to tak cholernie trudne do pojęcia?!
-Masz tydzień na znalezienie kurtki Justin,muszę lecieć,na razie-powiedziałam smutno i szybko opuściłam jego dom.
Postanowiłam zadzwonić po taksówkę.Kiedy ujrzałam samochód,wsiadłam do środka.Podałam kierowcy adres i wbiłam się w siedzenie.Kiedy byliśmy na miejscu,zapłaciłam i udałam się do domu.Drzwi były otwarte co oznaczało że Van jest w domu.
-Hej Van!-krzyknęłam.
-Hej,gdzie byłaś?-usłyszałam przyjaciółkę i po chwili zobaczyłam.
-Ee,nigdzie...-uśmiechnęłam się sztucznie i weszłam do kuchni sięgając po butelkę wody.
-Wiesz,ja wychodzę bo muszę  iść do Debby po książki,muszę skończyć to wypracowanie...
-Um,jasne,okej.
-To ja idę,jakbyś coś chciała to dzwoń,pa!
-Jasne,do później.
Vanessa wyszła z domu a ja poszłam do salonu i włączyłam telewizję,latałam po kanałach próbując znaleźć coś ciekawego aż natrafiłam na horror.Zostawiłam go.Poszłam do kuchni i wzięłam z szafki popcorn,muszę się jakoś zrelaksować.

*1,5 godziny później*

Po obejrzeniu tego horroru nie będę mogła spać.Jest już ciemno a Van nadal nie ma.Wiadomo,wiem że pewnie teraz się razem uczy z Debby albo się zagadała ale zaczynam się bać.Zmieniłam kanał i poszłam do łazienki umyć ręce które były tłuste od smażonej kukurydzy.Poszłam do przedpokoju po swoją torbę,zauważyłam że ktoś wsuwa pod drzwi dużą białą kartkę.Moje serce zaczęło bić 60 razy mocniej a ja gwałtownie odskoczyłam na bok.Spojrzałam przez judasz i otworzyłam drzwi.
-Halo?-krzyknęłam.
Zero odpowiedzi.
-Jest tam ktoś?-dodałam.
Nadal nic.
Dobra to trochę dziwne.Rozwinęłam kartkę aby zobaczyć  czy coś w niej jest.Moim oczom ukazał się napis "Nie ujdzie ci to na sucho suko".Ręce zaczęły mi się trząść,czoło pocić a mózg nie wiedział co robić.Wzięłam telefon i szybko wybrałam numer Justina.Jeden sygnał...drugi...trzeci...czwarty...nie odbiera.Super.Zadzwoniłam szybko do Vanessy.Jeden sygnał...drugi...
-Co jest?-usłyszałam głos po drugiej stronie.
-Przyjdź,przyjedź,szybko,proszę!
-Co się stało?!
-Opowiem ci jak będziesz w domu ale błagam pośpiesz się!
Nie czekałam na odpowiedź tylko rozłączyłam się.Mój telefon zaczął dzwonić,bez patrzenia kto to,odebrałam.
-Co chciałaś?-usłyszałam głos Justina.
-J-Justin...możesz przyjechać do mnie?
-No...dobra,a coś się stało?
Usłyszałam mocne walenie w drzwi.
-Przyjedź!Szybko!
Wiedziałam że Justin samochodem będzie szybciej niż Vanessa taki kawał nogami.Walenie było coraz mocniejsze.W końcu ucichło.Już po około 5 minutach zjawił się Justin.
-Co się stało z twoimi drzwiami?!
-Co?-powiedziałam przerażona.
Wyszliśmy przed dom.Ujrzałam napis widniejący na drzwiach napisany czerwoną szminką "Teraz ci się udało,do zobaczenia wkrótce szmato"

3 komentarze:

  1. Jejku ale sie ciesze ze postanowilas wroc do pisania. Juz myslalam ze zakonczysz ten blog , czekam na nastepny i na pewno bede go czytac ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wyobrażasz sobie jak bardzo się cieszę, że wróciłaś do pisania ! :) Jeeej rozdział meega, ciekawe kto teraz szantażuje Ashley ? Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny ! Przeczytałam całego bloga od początku do końca ! Wspaniały ! ;* nie przestawaj pisać ;*
    /Weronika :)

    OdpowiedzUsuń