Poddałam się i oparłam głowę o szybę.Ujrzałam dom Justina.
-Wow posłuchałeś się mnie.-powiedziałam zirytowana.
-Kto ci powiedział że właśnie tu jedziemy?
-Bo zwalniasz.
Chłopak się zaśmiał i zatrzymał po czym wysiadł z samochodu.Zrobiłam to samo.
-Justin,ty w ogóle pamiętasz co się dzisiaj stało?
-Kurwa zamknij się.
Rozszerzyłam oczy.
-Słucham?
-Zamknij się powiedziałem.-syknął.
Coraz bardziej mnie przerażał.Weszliśmy do domu.Justin walnął się na łóżko i schował głowę w kolanach trzymając się za końcówki włosów.
-Co jest?-zapytałam.
-Nic,wpadłem w bagno.
-A dokładniej?
-Po prostu Cody już jest w Vegas i...
*Według Justina*
Ugryzłem się w język
-Iii?-zapytała Ashley.
Nie mogę jej przecież powiedzieć,mianowicie chodzi o to że jedna dziwka,z którą się spotykałem...nie,nie kochałem jej,wiadomo o co chodzi,szantażuje mnie że wygada Ashley że ją zdradziłem i to nie raz.Oczywiście powiedziałem jej że jeśli jej to powie to będzie to ostatnie słowo jakie powie ale ona najwyraźniej się tym nie przejęła.Jeśli Ashley się dowie,nigdy mi nie wybaczy.
-Justin?
-Nic,mam zły dzień.
-Niech ci będzie.
Ufff.
-Chodź do mnie.-powiedziałem siadając normalnie i pokazując jej gestem ręki żeby podeszła.
Doszła do mnie wolnym krokiem i usiadła koło mnie.Złapałem ją za rękę.
-Zdajesz sobie sprawę z tego że nawet jeśli kiedyś cię zdradziłem...to...to i tak ty jesteś dla mnie najważniejsza?
-A zdradziłeś?-spojrzała na mnie pytająco.
-Nie!
Musiałem skłamać,co innego miałem zrobić.
-Czemu ja?-zapytała drżącym głosem.
Nie zrozumiałem jej.
-Dlaczego ci na mnie zależy?
-Po prostu.
-Nie,wymień co najmniej trzy powody.
-Pociągasz mnie.-szepnąłem jej do ucha zachrypniętym głosem.-Jesteś piękna,inteligentna,ostra,słodka,idealna.-na koniec pocałowałem ją w usta.
-To było więcej niż pięć.-zauważyłem że lekko się rumieni.
-Mogę tak wymieniać do jutra.
Dziewczyna zaśmiała się i delikatnie mnie popchnęła po czym nachyliła się nade mną i złączyła nasze usta.
-Chciałabym cię mieć na zawsze,wiesz?
-Będziesz.-złączyłem ponownie nasze wargi.
-Obiecujesz?-odchyliła się.
-Obiecuję.
Przytuliła się do mnie mocno i tak leżeliśmy w ciszy.
________________________________
-Wstawaj Justin.-poczułem jak ktoś delikatnie mną trzęsie.
-Jeszcze 15 minut.-jęknąłem.
-Nie,wstawaj.-usłyszałem śmiech.
-Oj nie.-wyrwałem się z uścisku.
-Dobra,to nici z całowania.
-Dobra wstaję!
Wstałem pośpiesznie z łóżka i zauważyłem że dziewczyna jest już ubrana.
-Która godzina?-zapytałem przecierając oczy.
-Wystarczająco późna żebyś wstał.-powiedziała i zaczęła malować rzęsy.
Poszedłem pod prysznic i ubrałem świeże ciuchy.Wyszedłem z łazienki nadal przymulony.Zapomniałem koszulki.
-Widziałaś moją białą koszulkę?-zapytałem przeszukując szafki.
-Ym...-zaśmiała się.
Spojrzałem na nią,miała ją na sobie.
-No co?Nie wzięłam swojej.-uśmiechnęła się łobuzersko tak jak zawsze ja to robię.
Powtórzyłem uśmiech i wziąłem inną koszulkę.Ubrałem buty i zarzuciłem na ramię plecak.Wziąłem Ashley za rękę i wyszliśmy z domu.Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy pod budynek szkoły.Zaparkowałem samochód i poszliśmy do środka.Udaliśmy się do sali w której mieliśmy lekcje.
*Według Ashley*
Jak zwykle czułam że każda dziewczyna patrzy na mnie wzrokiem jakby miała mnie zaraz zabić.Tak właśnie było.Oczy pełne zazdrości,wrogości,ale mnie to zbytnio nie obchodzi.Zauważyłam Toma,podbiegł do mnie,właściwie do nas.
-Czemu z nim idziesz na rękę?I gdzie byłaś jak cię nie było tam gdzie się umawialiśmy?-powiedział marszcząc czoło.
-Hahahaha,wypierdalaj.-zaśmiał się Justin i przy ostatnim słowie całkowicie się uspokoił,wybuchłam śmiechem.
-Pysk pedale.-syknął Tom.
-Ja jestem pedałem?Ja nie chodzę bynajmniej w rurkach.-Justin uniósł brwi i odwrócił głowę do tyłu.
-Bo byś wyglądał jak idiota.-zaśmiał się ironicznie.
-Nie znam żadnego faceta który wygląda dobrze w spodniach dla baby.Dla ciebie są one stworzone.-uśmiechnął się ironicznie.-Aha no i ja nie miałbym miejsca bo Jerry by się nie zmieścił a twój nie ma z tym problemu.-zaczął się śmiać.
-Kto nazywa...-zaczął Tom.
-Stul już ten pysk bo jak ci przypierdolę to te rureczki ci spadną z dupy.-powiedział Bieber przybierając groźmy wyraz twarzy.
-Ale się ciebie boję...-zaśmiał się Tom.
-Powinieneś.
-Dobra daj sobie spokój Justin.-wtrąciłam i pociągnęłam go za rękę,o dziwo poszliśmy do klasy.
Byłam zdziwiona że się nie pobili ale jednocześnie z tego powodu szczęśliwa.Vanessy nie było,jak to możliwe?Zaczęłam się martwić.Pewnie jej się nie chciało,wmawiałam sobie.Lekcja zleciała szybko.Ja i Justin po dzwonku wyszliśmy z sali i szliśmy do naszych szafek,zostawiłam książki i szłam w stronę szafki Biebera.Nagle ktoś wciągnął mnie do pokoju dla WF-istów.Nie kto inny jak Justin.
-Co ty robisz?-zapytałam.
Chłopak szybko złączył nasze usta.
-Serio,w sali dla nauczycieli WF-u?
-To miało zbudować seksowną atmosferę.-wywrócił oczami.
-Nie wyszło.-zaśmiałam się.
Podeszłam do drzwi żeby wyjść,złapałam za klamkę,nic,nie otwierały się.
-Halo!-krzyknęłam.
-Co?-zapytał Bieber.
-Zamknięte.-powiedziałam marszcząc czoło.
Zaczęłam walić w drzwi ale na marne.Zajebiście,siedzimy tu dopóki jakiś nauczyciel nas nie otworzy.Usiadłam na krześle i poczułam że Justin mnie objął od tyłu.
-Oj puść mnie,łaskoczesz.-zaśmiałam się bo delikatnie jeździł ręką po moim brzuchu co przyprawiało mnie o dreszcze.
-Nie.-powiedział i zaczął całować moją szyję.
Jestem skazana na parę godzin,z Justinem,w ciasnym pomieszczeniu.Myślę że prędzej czy później albo wyjdę z siebie albo zostanę zgwałcona.Zaśmiałam się pod nosem z moich myśli.
_____________________________________________
Przepraszam,prawie tydzień nie było rozdziału i po tygodniu dodaje nie dość że krótki to mało ciekawy.Obiecuję że rozdziały będą dłuższe ale wolałam dodać krótszy teraz niż kazać wam czekać do jutra.Jeszcze raz przepraszam i kocham was.xoxo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz