niedziela, 27 października 2013

Twenty-six

WAŻNA INFORMACJA POD ROZDZIAŁEM.

Podeszłam do półki na której stały puchary.Wzięłam jeden do ręki i obejrzałam go dokładnie.Odstawiłam nagrodę  na miejsce i ciężko odetchnęłam.
-Chodź tutaj.-powiedział Justin który siedział na krześle.
-Co chcesz?
Chłopak poruszył wskazującym palcem w swoją stronę.Wywróciłam oczami i podeszłam do niego.
-Usiądź.
Zirtowana usiadłam bokiem na jego kolanach.
-Nie tak.Okrakiem.
Ponownie wywróciłam oczami i wykonałam polecenie.
-Otwórz buzię.
-Po co?
-Otwórz.
Rozchyliłam delikatnie usta a Bieber powoli przybliżając swój język do moich ust,zaczął toczyć walkę z moim.Zaczęło się robić coraz bardziej gorąco.Wszystko było szybsze.Oplotłam nogami chłopaka a on wstał przygniatając mnie delikatnie do ściany.Wsadziłam rękę w jego włosy a on swoją rękę pod spód mojej koszulki z tyłu.Zmienił ścianę i oparł mnie o szafę na której stały puchary.Uderzyłam w nią i wszystkie nagrody spadły na dół.Przerażona nie odchylałam się od blondyna.Justin uśmiechnął się łobuzersko i zrzucił z siebie koszulkę po czym wyrzucił ją na bok.
-Stop.-powiedziałam szybko.
-Co znowu?!-krzyknął zdenerwowany.
-Nie możemy Justin.
-Czemu?!
-Ja...nie...tutaj?
-Czemu nie?-wyrzucił ręce w powietrze.
-Słuchaj,to że dla ciebie to codzienność to nie znaczy że dla mnie też,okej?
-Masz 19 lat!
-Mogę mieć nawet 30 i to mnie do niczego nie zobowiązuje!
-Czemu tak bardzo tego nie chcesz?!
-Czemu tak bardzo ci na tym zależy?!
-Odpowiedz na moje pytanie.
-A ty na moje
-Byłem pierwszy
-No i co z tego!Wiesz co mam cię dość.Cześć.-rzuciłam z obrzydzeniem i podeszłam do drzwi łapiąc za klamkę.
Cholera.Zdałam sobie sprawę że się ośmieszyłam bo przecież byliśmy zamknięci.Usłyszałam chichot za plecami.
-I z czego się śmiejesz?-rzuciłam.
-Jesteś urocza kiedy się denerwujesz
Wywróciłam oczami i spojrzałam na odkryty brzuch Justina.
-Po prostu cię kocham-zaśmiał się.
Odwróciłam się od niego na piętach i zamknęłam oczy pogrążając się w myślach.Poczułam ciepły oddech na mojej szyi więc przygryzłam dolną wargę.Justin zaczął składać na niej mokre pocałunki.Odepchnęłam go.
-Przestań.
-Do kurwy nędzy,o co ci chodzi,co?!
-Siedzimy w jakimś pieprzonym pokoju nauczycielskim czy Bóg wie w czym a ty nie przejmujesz się że szybko stąd nie wyjdziemy!
-Koniec świata.-chłopak powiedział z sarkazmem i wywrócił oczami.
-Wiesz że tego nienawidzę!
-Czego?
-Jak nic cię nie obchodzi i jak głupkowato wywracasz na mnie oczami!
-Sama to robisz!
-To co innego!
-Wiesz co?Siedź sobie tutaj kurwa sama.-podniósł z podłogi koszulkę i założył ją na siebie.-Nie mam ochoty słuchać twojego pieprzenia.-splunął i podszedł do okna otwierając je.
-Co ty wyprawiasz?!
-Wychodzę.-odpowiedział nie spoglądając na mnie w ogóle i przerzucił obie nogi przez parapet.
Justin rozejrzał się i nagle jego uwagę przykuł jakiś punkt.Podeszłam do okna i nim zdążyłam krzyknąć on zeskoczył na niższy punkt szkoły jeśli mogę to tak nazwać.Zwinnie wstał i nie oglądając się za siebie szukał następnego miejsca w które mógłby zeskoczyć bo tutaj było nadal za wysoko.

*Według Justina*

Kurwa utknąłem.Moje moce spiderman'a wygasły.Rozglądałem się szukając jakieś pomocy do zejścia i nagle poczułem jakby nad moją głową pojawiła się żółta żarówka oznajmiająca że mnie olśniło.Zauważyłem rynnę której nigdy wcześniej nie widziałem i szczerze nie wiem co robiła ona na budynku szkoły.Zwinnie zsunąłem się na dół i udałem się do mojego samochodu.Szedłem omijając inne auta i wpadłem na mój samochód.Sięgnąłem do kieszeni po kluczyki.Gdzie one są?Przeklnąłem się w myślach bo musiałem zostawić je w tamtym pokoju nauczycielskim czy co to tam było.

*Według Ashley*

Usiadłam w kącie i schowałam głowę w kolanach.
______________________
Siedziałam tak już dobrą godzinę bez niczego,bez telefonu bez klucza.Nagle usłyszałam otwieranie drzwi.Gwałtownie zerwałam się na nogi.Ujrzałam mojego WF'istę.Wytrzeszczył oczy kiedy zauważył zbite puchary.
-Co to ma być?!-krzyknął tak głośno że aż podskoczyłam.
-To...-zaczęłam przerażona.
-To moja wina.-dokończył znany mi głos i wtedy do małego pokoju wszedł Justin.
Otworzyłam buzię ze zdziwienia.
-Panie Bieber,co pan tu robi?!
-Byłem z Ashley tutaj,ktoś nas zamknął,ja wyszedłem oknem a ona została...
-A jak zbiliście wszystkie nagrody,huh?!
-To ja.Potknąłem się i wpadłem na szafę i...one spadły.-podrapał się po karku.
-Co ty m...-zaczęłam ale blondyn zasłonił mi delikatnie dłonią usta.
-Będziesz musiał ponieść koszty tego wszystkiego.
-Ta,wiem.-wzruszył ramionami.
-A co wy tutaj robiliście.
-Nic.
-Nie mam teraz czasu na wytłumaczenie tej sprawy,chcę się z tobą widzieć po lekcjach.Idźcie już.
Justin podniósł z podłogi swoje kluczyki,złapał mnie za rękę i udał się do klasy.
-Dlaczego to zrobiłeś?-zapytałam spokojnym głosem.
-Po co masz mieć obniżone zachowanie.
-Ale to moja wina!
-Jak już to nasza.
-No ale będziesz miał problemy!
-No i?Słuchaj nie takie rzeczy robiłem.Myślisz że się boję jakiegoś starego dziadka który uczy WF'u?-roześmiał się.
-Nie?
-Dokładnie.-uśmiechnął się.
Pociągnęłam go za rękę do wyjścia ze szkoły.Justin spojrzał na mnie pytająco.Nie mówiąc nic udałam się z nim do wyjścia bo nie miałam ochoty na naukę.Weszliśmy do samochodu Justina.Chłopak odpalił silnik.Z mojego siedzenia usiadłam na jego kolana i namiętnie pocałowałam wielokrotnie jego szyję.Usłyszałam pukanie w szybę.Obydwoje spojrzeliśmy kto to,a ja o mało nie dostałam zawału.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz