wtorek, 12 listopada 2013

Twenty-seven.

-Mama?!-krzyknęłam
Kobieta spiorunowała mnie wzrokiem.Czułam jak się czerwienię.Zeszłam szybko z kolan Justina i wysiadłam z samochodu.
-Co ty tu robisz?-zapytała mrużąc oczy.
-N-nic.-zająkałam się.
Boże jaki wstyd.
-Możemy porozmawiać w cztery oczy?
Pokiwałam nie pewnie głową i odeszłam parę metrów od samochodu Justina.Szybko dołączyła do mnie mama.
-Co ty wyrabiasz?!-"krzyknęła szepcząc"*.
-Zależy co masz na myśli?
Na jej twarzy ukazało się rozczarowanie,troska,złość,smutek i Bóg wie co jeszcze.Na pewno nie radość.
-Nie sądziłam że nie masz do siebie szacunku...w czym popełniłam błąd?-załamała się i oparła głowę do ściany budynku.
-O czym ty mówisz?
-Dlaczego robisz "to" za pieniądze?Przecież z ojcem zawsze kupowaliśmy ci to co chciałaś...
-Co?!-wrzasnęłam.
-Mogłaś powiedzieć że czegoś ci brakuje...
-Oszalałaś?!Mamo,nie jestem dziwką!Jak w ogóle mogłaś tak pomyśleć co?!-wykrzyczałam zdenerwowana całą sytuacją.
-To kim był ten chłopak?-stanęła ze mną twarzą w twarz;
-To mój chłopak a nie jakiś chłopak!
-Chwileczkę...to ten chłopiec który był u was w domu kiedy cię odwiedziłam?-w jej oczach pojawiła się nadzieja.
-Tak mamo!To Justin!Jak mogłaś pomyśleć że...nie mogę w to uwierzyć!-złapałam się za głowę.
Poczułam nagle że mama objęła mnie ramionami i wtuliła głowę w moje włosy.
-Córciu...przepraszam...nie poznałam go,po za tym ostatnio jestem bardzo roztrzęsiona...
-Co się dzieje?
To chyba coś poważnego skoro moja rodzicielka uznała mnie za jakąś dziwkę.
-Mieliśmy z ojcem...ktoś się włamał do domu.
-Co?!-wydarłam się nie mogąc uwierzyć w to co usłyszałam.-Jak to?!Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?!
-Nie chciałam cię martwić...
-Mamo czy ciebie do reszty pojeb...-ugryzłam się w język.-Czy ty oszalałaś?!
-Ale...
-Nie ma żadnego "ale"!Jestem twoją córką,jedyną zresztą,chyba powinnaś mi mówić takie rzeczy!
-Ashley do cholery,dasz mi powiedzieć jak to było?!
Odetchnęłam ciężko i pokazałam jej gest ręką żeby zaczęła od początku.
-Po pierwsze,nie tutaj.Jesteś już po lekcjach?
Pokiwałam głową.
-Więc o 16 bądź w Starbucks'ie.Muszę lecieć na spotkanie z klientem.Do zobaczenia!-powiedziała po czym pobiegła przed siebie.
Złapałam się za głowę i poszłam odnaleźć auto Biebera.Kiedy zauważyłam czarne ferrari,weszłam na miejsce pasażera.
-Co jest?-rzucił jakby robił łaskę że w ogóle się pyta.
-Nic.
-Ashley,nie pierdol że nic.Chyba widzę.
-Sama nie wiem co się stało!Opowiem ci to później-jak się dowiem.Zawieź mnie do domu.
-Dlacz...
-Justin zrób do cholery choć raz to o co cię proszę.
Blondyn wywrócił oczami i odjechał ze szkolnego parkingu.Jechaliśmy w ciszy.Odezwałam się dopiero kiedy dojechaliśmy na miejsce.
-Poczekaj chwilę.Przebiorę się i zaraz wracam.
Nie czekałam na odpowiedź tylko od razu wyskoczyłam z samochodu i grzebiąc w torebce w poszukiwaniu kluczy,przeklnęłam pod nosem bo nie mogłam ich znaleźć.
-Są.-powiedziałam cicho i wyjęłam je z torby.
Zwinnym i szybkim ruchem otworzyłam drzwi,zdjęłam buty i rzuciłam torbę do salonu.Pobiegłam do pokoju i otworzyłam szafę.Jęknęłam bo nie wiedziałam co ubrać-jak zwykle zresztą.Po tym jak Justin ostatnio wylał colę na stertę moich czystych ubrań nie miałam zbytniego wyboru co do garderoby.Moje oczy dostrzegły coś czarnego.Zdjęłam z wieszaka właśnie czarną koszulę i moje ulubione,oliwkowe,obcisłe spodnie.Udałam się do łazienki i wzięłam szybki,ale to bardzo szybki prysznic.Wytarłam się puchatym ręcznikiem i założyłam ubrania.Wzięłam z blatu w kuchni paczkę gum do ręki i wyjęłam jedną po czym wsadziłam ją do buzi.Wzięłam z szafki klucze i wybiegłam z domu zakluczając za sobą drzwi.Ponownie weszłam na miejsce pasażera w samochodzie Justina.
-Jestem.-powiedziałam.
-Mhm.-mruknął.-To gdzie jedziemy?
-Zawieź mnie do Starbucks'a.
-Po co?-zmarszczył czoło.
-Bo muszę się tam spotkać z mamą.Która godzina?
Chłopak spojrzał na wyświetlacz swojego iPhona.
-15.50.
-Dobra,to jedźmy.
Oparłam się wygodnie o fotel kiedy chłopak ruszył.W radiu zaczęła się jakaś piosenka.Bieber po usłyszeniu że się zaczyna,szybko podgłośnił.
-Ścisz to.-jęknęłam.
Chłopak podgłośnił jeszcze bardziej.
-Co?-zaśmiał się.
-Cholera,Bieber,ścisz to!
Tym razem o dziwo wykonał moją prośbę a raczej polecenie.
-Masz okres?-uśmiechnął się.
-Co?-zmarszczyłam czoło.
-Nerwowa jesteś.
-Nie Justin,nie mam okresu,ale trudno się nie denerwować kiedy włączasz to gówno tak głośno że nie słyszę swoich myśli!
-To nie gówno.To Metallica.
Wywróciłam oczami.
-Nie ważne co to jest!
Chłopak zaczął się śmiać co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało lecz postanowiłam ugryźć się w język żeby oszczędzić sobie słuchania głupkowatych komentarzy.
-Jesteśmy.-zaparkował samochód i zgasił silnik.
-Super,dzięki,to pa-chciałam wyjść z auta ale chłopak pociągnął mnie za ramię i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Skończyliśmy się całować a ja wyszłam z auta.
-Popraw włosy!Wyglądają jak po s...
-Słyszę!-przerwałam mu głośno.
Przeczesałam ręką włosy i weszłam do środka szukając mojej mamy.Zdziwiłam się bo siedziała już.
-Hej.-przywitałam się i usiadłam na przeciwko niej.
-Hej.-odpowiedziała.
-Długo czekasz?
-Nie,dopiero przyszłam.
-Tak?Nie widziałam cię.
-Za to ja ciebie tak.Aha,powiedz Justinowi żeby przestał przejeżdżać na czerwonym świetle bo w końcu zabiorą mu te prawo jazdy.-posłała mi rozbawiony uśmiech.
Zarumieniłam się delikatnie.
-Huh,przekażę mu.
Podeszła do nas kelnerka.
-Co podać?-zapytała.
-Dla mnie mocną kawę.A ty co chcesz?-spojrzała na mnie mama.
Przejrzałam szybko "menu kaw" i podałam kobiecie zamówienie.
-Dziękuję.-rzuciła mama.
-A teraz mów o tym włamaniu.-powiedziałam niecierpliwie.
-Więc...ja i tata byliśmy w pracy,kiedy wróciliśmy w domu był totalny bałagan,nie było mojego całego pudełka z biżuterią...na pewno ukradli wiele innych rzeczy ale byłam zbyt roztrzęsiona żeby sprawdzać dom...
-Zgłosiłaś to na policję?
-Oczywiście.Dzisiaj przyjadą żeby przeszukać dom i tak dalej...
-Ale...jak to się stało?Przecież mamy dwa,dobre zamki a oprócz ciebie,taty i mnie nikt nie ma kluczy.
-Kiedy zobaczyłam bałagan myślałam że to ty czegoś szukałaś ale nawet ty byś nie zrobiła takiego bajzlu.
-Dzięki.-powiedziałam sarkastycznie.
Mama wywróciła oczami i wtedy przyszły nasze kawy.Zaczęłam bawić się słomką która była w kawie myśląc o czym jeszcze chcę porozmawiać z mamą.
-Jak ci się w ogóle układa?-zapytała nagle.
-Jak na osobę która nie dawno skończyła 19 lat to dobrze.A tobie?
-Po za tym wszystko dobrze.

*Brak perspektywy*

Ashley wraz z swoją mamą po omówieniu różnych rzeczy,postanowiła udać się do domu rodziców w którym miała zjawić się policja.Pojechały razem do domu w którym szybko dość pojawiła się policja.

*Według Ashley*

-Otworzę!-krzyknęłam po tym jak ktoś dosyć mocno zapukał w drzwi wejściowe.
Moim oczom ukazał się wysoki mężczyzna,właściwie dwóch mężczyzn z mundurach.Oczywiście policjanci.
-Mamo chodź!-krzyknęłam jak małe dziecko.
-Dom państwa Storling?-zapytał jeden z nich niskim głosem.
-Tak.-odpowiedziała mama stając koło mnie.-Zapraszam.-dodała.
Dwaj mężczyźni przeprowadzili z mamą rozmowę,co zniknęło,kiedy i inne ważne szczegóły potrzebne do śledztwa.Jeden z nich gadał z mamą a drugi przeszukiwał dom.Ten drugi podszedł do mamy z czymś w rękach.
-To kurtka pani męża?-zapytał.
Mama wzięła ją do ręki i obejrzała dokładnie.Spojrzała na metkę.
-Nie,to nie jest kurtka ani moja ani mojego męża.Pierwszy raz widzę ją na oczy.
Mężczyzna tym razem podał ją mi.
-Może twoja?
Obejrzałam ją,spojrzałam na metkę po czym wytrzeszczyłam oczy,zajrzałam do zapinanych kieszeni w których znalazłam papierosy.
-To kurtka Justina-powiedziałam roztrzęsiona i zdziwiona jak nigdy dotąd.




2 komentarze: