Po chwili przyszedł Cody.Usiadł na kanapie.
-Cody a ty nie wracasz do Vegas?-zapytałam.
-Wracam.
-Kiedy?
-A co chcesz się mnie pozbyć?-zaśmiał się brunet.
-Nie!Tylko pytam.
-Wracam bo jutro szkoła,chyba że wy nie idziecie to ja też nie pójdę.
-Ja nie idę,nie chcę mi się.-powiedział Justin i włączył telewizję.
-Mam rozumieć że idę sama?-zapytałam unosząc brew.
-Nie idziesz sama skarbie,też nie idziesz.-Justin pocałował mnie w czoło.
Zastanowiłam się chwilę,nie powinnam opuszczać szkoły.Wiem o tym dobrze.Ale tak naprawdę nie mam siły tam iść.Pójdę we wtorek.
-Dobra,przekonałeś mnie.-powiedziałam.
Blondyn się uśmiechnął i przyciągnął do siebie.
-Chwila gdzie jest Vanessa?-zapytał brunet.
-Poleciała się przebrać i pomalować.
-Po co?
-Bo nie chce siedzieć przy tobie nieogarnięta.
Cody się zaśmiał.Wtedy zeszła do nas Van.Miała leginsy,białą bluzkę i uczesane włosy,aha no i była pomalowana tak że nie było widać jej podkrążonych oczów.Usiadła obok nas.
-Idziesz jutro do szkoły?-zapytałam.
-Nie,bierze mnie grypa.-powiedziała.
Wywróciłam oczami.
-Zostajesz?-zapytałam patrząc na Cody'ego.
-W takim razie okej.
-Woah,stary a tak nawiasem,to gdzie ty śpisz?-wtrącił Justin.
-U wujka,mieszka w L.A.
Justin pokiwał głową.
-A może...-zaczęła mówić nie pewnie Van.-Bo wiesz,możesz spać dzisiaj u mnie...to znaczy u nas.
-Właśnie.Van pójdzie do mojego pokoju,ty do niej a ja się prześpię...z Justinem na kanapie?-powiedziałam i przy ostatnich słowach spojrzałam na Justina robiąc słodką minkę.
-Tak.-powiedział Justin i się zaśmiał.
-Nie no co ty,nie będę się wpraszał.
-Dawaj będzie fajnie.-powiedziałam.
-Na pewno?-zapytał.
-Tak.-powiedziała moja przyjaciółka.
-W takim razie zgoda.
-To może zrobimy dzisiaj...coś typu impreza w domu?-Van spojrzała na nas.
-Pewnie.Ale trzeba iść coś kupić.
-To może idź z Cody'm do sklepu a my z Ash...poszukamy jakiś filmów i...popilnujemy domu?-Justin próbował coś wymyślić.
Van uniosła brew.
-Dobra niech będzie.
Wyszli z Cody'm z domu.
-Na czym to my skończyliśmy u mnie?-zapytał Justin i odwrócił się przodem do mnie.
Zaśmiałam się i zaczęłam dokańczać to co zaczęliśmy u Biebera.Wszystko było okej ale nagle zorientowałam się że jestem w staniku i majtkach.Justin stał przede mną w samych spodniach.On bynajmniej miał spodnie!Boże święty co ja robię?!Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Zawsze ktoś musi przeszkodzić?!-powiedział blondyn i wywrócił oczami.
Podeszłam do drzwi,spojrzałam przez judasz,ujrzałam mamę z wielkim koszykiem jedzenia.
-O cholera.-powiedziałam szeptem.
Pobiegłam do pokoju i szybko zaczęłam się ubierać,rzuciłam w Justina koszulką żeby ją ubrał.Pobiegłam znowu do drzwi i je otworzyłam.
-Hej,mamo.-powiedziałam.
-Hej,dlaczego nie otwierasz?-zapytała.
-Bo...akurat byłam zajęta...
-Przyszłam zobaczyć czy wszystko uporządkowałyście.
-Ale wiesz...Vanessy nie ma.
-Jak to nie ma?
-Jest w sklepie.
-Czyli jesteś sama?
-Z...
-Chłopakiem.-dokończył Justin.
-Dzień dobry,jestem Justin.-dodał Bieber i podał mojej mamie dłoń.
Mama zmierzyła go wzrokiem i podała mu rękę.
-Jestem mamą Ashley,miło mi cię poznać.
Zaprowadziłam mamę do salonu i powiedziałam jej żeby usiadła na kanapie.Zrobiła to co jej powiedziałam.
-Napijesz się czegoś?-zapytałam.
-Nie,nie,ja tylko na chwilę.
Dzięki Bogu że na chwilę.Uff.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?Ile już jesteście razem?Gdzie się poznaliście?-zaczęła wypytywać mama.
-Mamo,przestań.
-No co,chcę wiedzieć z kim chodzi moja córka.
-Wiesz,twoja córka chodzi z Justinem.-powiedziałam i nie pewnie spojrzałam na Justina który się uśmiechnął.
Wtedy usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi wejściowych.
-Jesteśmy!Mamy wódeczkę i chipsy i inne rzeczy!
Mama wrogo na mnie spojrzała a ja rozdziawiłam buzię.Nagle Justin zerwał się z kanapy i "poleciał" do przed pokoju żeby zająć się Van i Cody'm.
*Według Justina*
Kurwa.Pobiegłem do tych debili.I wypchnąłem ich za drzwi sam wychodząc z domu.
-Co ty robisz?-powiedziała Vanessa.
-Gówno,bronię twojej przyjaciółki!
-Co?
-Przyszła jej mama a wy się drzecie że przynieśliście wódkę!
-O cholera.-powiedział mój kumpel.
-Właśnie,więc idźcie za dom póki wam nie powiem że możecie wyjść.
Obydwoje pokiwali głową i poszli za dom.Ja wróciłem do salonu.
-To tylko...jacyś ludzie,chodzą po ulicy i się drą.-powiedziałem patrząc na przemian raz na Ash raz na jej mamę.
-Na pewno?-zapytała jej mama.
-Tak.
-W takim razie w porządku.
-Wiesz mamo,pokazałabym ci wszystko ale jeszcze...nie jest skończone i chcę aby to była niespodzianka.Może przyjdziesz jutro czy kiedy indziej?-powiedziała Ashley.
-No dobrze.Koszyk jest w kuchni.Do zobaczenia.-powiedziała i udała się do wyjścia.
-Na razie mamo.
-Do widzenia.-powiedziałem sztucznie się uśmiechając.
-Do widzenia.-odpowiedziała mi odwzajemniając uśmiech.
Kiedy wyszła z domu,obydwoje z Ash ciężko odetchneliśmy.
-Mało brakowało.-powiedziała.
Pokiwałem głową i usiadłem na kanapę.Nagle ona usiadła mi na kolanach.
-Serio jesteś moim chłopakiem?-powiedziała i uniosła brew.
-Tak,a ty moją dziewczyną.-powiedziałem uśmiechając się przy tym łobuzersko.
Zaśmiała się.Wtedy Van i Cody weszli do salonu.
-Pozwoliłem wam już przyjść?!-powiedziałem zirytowany.
-Zobaczyliśmy że mama Ash już wychodzi więc przyszliśmy.-powiedziała Vanessa.
-Nie spinaj dupy stary.-dodał Cody wywracając oczami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz