-Halo?-odpowiedziałam
-Hej,jak tam?
-Dobrze,mów co u ciebie.
-Boże ta stara baba wplątała mnie w jakiś trudny projekt i nie mogę tego ogarnąć.Naprawdę przepraszam za dzisiaj no ale sama rozumiesz.
-Nie ma sprawy.Nie masz za co przepraszać.
-Jutro o 7.30 po mnie przyjdziesz?
-Jasne.
-Okej,no to ja kończę bo chcę to dokończyć i jak najszybciej iść spać więc do jutra kotek.
-Do zobaczenia.
Van rozłączyła się.Siedziałam na laptopie i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.Po paru minutach dostałam sms'a.
Od:Nieznany
Siema,robisz coś dzisiaj?Dobra nie ważne udajmy że nie.Bądź o 17 przed domem,pojedziemy gdzieś.Justin.
Co za tupet.Ten koleś jest bez uczuć.W sumie i tak nie mam nic do roboty więc nie mam nic do stracenia.Zapisałam jego numer i odpisałam mu.
Do:Justin
Dobra.
Zamknęłam laptopa i podeszłam do szafy żeby poszukać jakiś ciuchów.Ja nawet nie wiem gdzie jedziemy.Skąd mam wiedzieć co mam ubrać?!Po chwili namysłu wybrałam sobie czarne rurki,koszulkę z numerem bez rękawków i założyłam na nogi trampki.Związałam włosy w wysoki kucyk,poprawiłam makijaż,psiknęłam się perfumami i byłam gotowa do wyjścia.Była 16.55 więc miałam jeszcze parę minut.Usiadłam na łóżku,w końcu wybiła 17.Wyszłam z domu zamykając go i wsunęłam klucze do kieszeni spodni.Justin już czekał.Wow,może i z niego dupek ale za to punktualny.Weszłam do samochodu na miejsce pasażera.
-Hej.-rzuciłam.
-Hej.-odpowiedział Justin uśmiechając się.
-Gdzie my w ogóle jedziemy?
-Nie wiem,masz jakieś propozycje?
-To ty mnie zabierasz więc ty coś wymyśl-powiedziałam wyrzucając ręce do góry.
-Dobra,wiem.
Po tych słowach Bieber odpalił silnik i ruszył przed siebie.Między nami panowała cisza więc czułam się niezręcznie.Nie miałam pojęcia jak zacząć rozmowę.Kątem oka obserwowałam jak bardzo skupiony był kiedy prowadził.Zatrzymał się przy jakimś lesie i zaparkował samochód.
-Chwila,co my tu robimy?-zapytałam lekko przerażona.
Justin zaczął się śmiać.To nie jest śmieszne.Czemu ja tu z nim jestem?!Chłopak wysiadł z samochodu i podszedł do drzwi z mojej strony,otworzył je nadal się śmiejąc.
-Z czego ty się śmiejesz?!-zapytałam zdenerwowana siedząc nadal w aucie.
-Z ciebie,rozśmieszasz mnie.
-Ja nic nie robię nawet!
-Ale myślisz sobie nie wiadomo co bo zaparkowałem koło lasu.-powiedział i znowu wybuchł śmiechem.
Nie pewnie wysiadłam z auta.Justin szedł przed siebie.
-Może na mnie zaczekasz,co?-powiedziałam.
Justin stanął i się odwrócił.Nadal się śmiał.Co za typ.Nie mówiłam już nic i szłam koło niego.Znowu ta cholerna cisza.
-Cicha jesteś.-powiedział Justin.
-To ty nic nie mówisz.-powiedziałam.
-Zazwyczaj jak jadę z jakąś laską autem,buzia jej się nie zamyka.Może dziewczyny z Los Angeles są inne.-powiedział wesoło.
-Najwyraźniej.-powiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam.
Już wiem gdzie mnie prowadził,szliśmy na plażę.Było co raz bardziej ciemno.Weszliśmy dużym wejściem i szliśmy nad brzegiem.Nagle Justin usiadł na miękkim piasku.
-Siadaj.-powiedział.
-Postoje.
Justin ponownie się zaśmiał i oblizał wargę.Pociągnął mnie lekko za rękę więc upadłam na piasek.
-Ej,to bolało!-powiedziałam.
-Oh,wybacz.
Wywróciłam oczami.Muszę się czegoś o nim dowiedzieć.
-Dobra,to może mi powiesz coś o sobie?
-A co chcesz wiedzieć?
-Nie wiem,powiedz czemu się przeprowadziłeś i tak dalej...
-Moi rodzice mieli jakiś jebany problem i z tego wszystkiego wzięli rozwód więc tera mieszkam z matką.
-Myślałam że mieszkasz sam.
-Ojciec obiecał mi małą chatę w L.A więc muszę czekać.
-Czemu nie poszukasz pracy,czy coś?
-Bo mi się nie chce.
-Ale dziewczyny to ci się chce podrywać.
Chłopak znowu wybuchł śmiechem.
-No wiesz to całkiem coś innego.
-A tak nawiasem...to co to jest?
-Co?
-No ten "wypad",to nie randka.-powiedziałam i patrzałam na Justina który się uśmiechnął i wyglądał jak by miał się zaraz roześmiać-nie jest,co nie?-upewniłam się.
-Po co randki,przecież wiem że ci się podobam.-powiedział śmiejąc się.
-To źle myślisz Bieber.Nie jestem kolejną pustą laską która na ciebie leci skarbie.
-Dobra,może na razie ci się nie podobam ale ty się podobasz mi i to się liczy.-odpowiedział.
Uniosłam brwi.Chciałam coś powiedzieć ale mi przerwał.
-Idziemy się kąpać?
-Co?Już ciemno po za tym nie mam stroju a ty kąpielówek.
-Skąd wiesz że nie mam kąpielówek?-zapytał nadal się śmiejąc.
-Ym...tak myślę.
-No dobra nie mam.Ale to niczemu nie przeszkodzi.
Chłopak wstał z piasku.Zdjął koszulkę pokazując swój umięśniony brzuch.Za chwilę ściągnął też długie spodnie i buty,został w bokserkach.Podszedł do wody.
-No chodź.-powiedział.
-W życiu!
-No proszę.-powiedział robiąc słodką minę.
-Nie!Zapomnij.-powiedziałam.
Nie mam zamiaru moczyć ciuchów.
-Cienias.-zaczął mnie przezywać Justin.
-Cienias,cienias,boi się wejść do wody!Już 18,dziewczynka pewnie zaraz musi być w domu?-zaczął mnie celowo denerwować.
Wkurzyłam się.Nie jestem żadnym cieniasem.Wstałam z piasku i zdjęłam spodnie i buty zostając w majtkach i koszulce która na szczęście była dosyć długa.Podeszłam do wody.Nagle Bieber szybko mnie podniósł i wziął na ręce.Zaczęłam się wyrywać.
-Postaw mnie!-próbowałam mu wmówić.
On wniósł mnie do wody.O nie.Kiedy woda sięgała mu już do pasa zanurzając się w wodzie,zanurzał od razu mnie.W końcu mnie postawił.Rzucił się na plecy i zanurzył się cały w wodzie.Czekałam aż się wynurzy,nagle coś złapało mnie za nogę.Wtedy Justin się wynurzył.
-Ej.-powiedziałam i się zaśmiałam.
-Idealnie trafiłem.
Justin stanął.Patrzał mi w oczy a potem patrzał na moje usta.Chciał mnie pocałować.O nie nie.Niestety pan Bieber będzie musiał się troszkę postarać.Kiedy zbliżał swoje usta do moich,zanurzyłam się cała w wodzie.A kiedy się wynurzyłam i wycierałam oczy objął mnie w talii i ponownie próbował mnie pocałować.To się zaczynało robić śmieszne.Przyłożyłam mu palec do ust.
-O nie,nie uda ci się.-powiedziałam śmiejąc się.
-Daj mi parę dni,w końcu mi się uda.
Po mojej namowie wyszliśmy już z wody i czekaliśmy aż wyschniemy.Po 15 minutach ubraliśmy pozostałe ubrania i buty i udaliśmy się do samochodu.Justin podjechał pod mój dom.Była 19.30.
-No to do jutra w szkole,Ash.
-Hej,skąd wiesz że tak na mnie mówią?-zapytałam zdziwiona.
-Kotku,ja wszystko wiem.
Zaśmiałam się i wysiadłam z samochodu.Nie zdążyłam dobrze wysiąść i się wróciłam.
-Może wpadniesz do mnie?Jestem sama i możesz dotrzymać mi towarzystwa.-zaproponowałam.
Nie wierzę że to powiedziałam.Miałam trzymać się od niego z daleka.No trudno.
-W sumie,okej.-powiedział i zatrzymał auto.
Wysiadł z niego i zamknął je.Otworzyłam dom.Zdjęliśmy buty i i poszliśmy do mojego pokoju.
-Rozgość się.-powiedziałam.
Justin podszedł i walnął się na łóżko.Zaśmiałam się.
-Chcesz coś do picia?-zapytałam.
-Ym...nie dzięki.Ale chcę coś innego.
-Chcesz coś zjeść?
-Nie,nie chcę nic do jedzenia ani nic do picia.
-Aaa,chcesz do toalety?
Justin zaczął się głośno śmiać.
-No co?-zapytałam zdezorientowana.
-Oh,jaka ty jesteś zamulona,trzeba cię rozbudzić bo chyba jeszcze śpisz.
-To znaczy co?
-To znaczy to.
Justin wstał z łóżka i podszedł do mnie obejmując mnie w pasie,zbliżał swoje usta do moich iii....BUM.Stało się.Pocałował mnie.Czemu się nie odsunęłam?!Miał takie słodkie usta...Ashley uspokój się!Kiedy się ode mnie odsunął,uśmiechnął się łobuzersko.Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Jak widać nie potrzebowałem paru dni,tylko parę minut.
-Ja...jak to się stało?-zapytałam nie wiedząc co się dzieję.
-Jak widzisz mam w sobie to coś.
-Jesteś bezczelny.
-A ty śliczna.
Zaczęłam się śmiać.
-Opowiedz mi coś o sobie.-powiedziałam.
-Hm...dobra jestem Justin,mam 19 lat...
-To nie jest przesłuchanie ciołku!-wybuchłam śmiechem.
-Dobra wiesz co,chyba dzisiaj nie da się z tobą gadać i porozmawiamy jutro.
-A teraz?
-Nie wiem,oglądamy jakiś film?
-Okej.
Włączyłam laptopa i szukałam jakiś fajnych filmów.
-O!A może to?-Justin wskazał palcem na jakiś horror.
Bałam się takich bardzo strasznych filmów gdzie były duchy i dużo krwi ale nie mogłam wyjść na cieniasa.
-Ym...dobra.
Włączyłam film.Poszłam szybko do kuchni zobaczyć czy w szafce jest może gotowy popcorn.Na moje szczęście był.Wzięłam go do pokoju i usiadłam koło Justina na łóżku.Oglądaliśmy w spokoju film.Kiedy skończyliśmy była 22.
-Dobra muszę lecieć,przecież twoi rodzice wracają za niedługo.
Nie powiem,było fajnie.Ale to co dobre szybko się kończy.
-Wiesz,moglibyśmy jeszcze w spokoju siedzieć ale zaraz kazali mi by iść już iść niedługo spać bo...szkoła.-powiedziałam smutno.
Justin się uśmiechnął.Zeszliśmy po schodach na dół i patrzałam jak Justin ubiera buty.
-Dobra mała,do jutra.-pożegnał się chłopak.
-Do jutra.-uśmiechnęłam się.
Bieber już wychodził.
-A,no i dzięki.-rzuciłam szybko.
Blondyn uśmiechnął się i poszedł do swojego samochodu,wsiadł i odjechał.Zamknęłam drzwi.Dzisiaj było fajnie.A ten pocałunek...dobra nie ważne.Ugryzłam się w język i poszłam do swojego pokoju.
Zaczynam to czytać i jest świetne <3
OdpowiedzUsuń~pożeracztęczy