Oczywiście znowu musiała się odsunąć i coś wtrącić.Jakby nie mogła się zamknąć i tego nie przerywać.
-Czekaj,to nie tak.Żeby ludzie ze sobą chodzili powinni się kochać.A nas nic nie łączy Justin!Ile my się znamy?Parę dni!
-Dobra,udajmy to za miłość od pierwszego wejrzenia czy coś.
Zaczynała mnie wkurzać.Marudzi i marudzi.Zabrakło mi pomysłów.
-Jesteś dupkiem.Zależy ci tylko na tym żeby się ze mną przelizać i mnie zostawić.
W sumie.Czy mi na tym zależało?Mogę ją przecież zostawić i znaleźć sobie inną.Nie,odpada.Ona jest za ładna.Muszę ją jakoś zbajerować.
-Nie prawda.-powiedziałem obronnie.
-Ah tak?-zapytała z niedowierzeniem.
-Tak.
-To co ci się we mnie podoba?-odpowiedziała unosząc brew.
-Wszystko,jesteś idealna.
*Według Ashley*
On mówił prawdę czy nie?Co mam robić?Może powinnam mu dać szanse.Ale będę przez niego cierpieć,wiem to.Odwróciłam się od niego i zapatrzałam się w szybę.Nagle zadzwonił mój telefon.Vanessa?Przecież jest na mnie wściekła.Szybko odebrałam.
-Halo?-powiedziałam.
-Gdzie ty jesteś?
-Jak to gdzie?
-No wyszłaś do toalety a cię nie ma 30 minut.Pani poszła cię szukać ale skończyła się już lekcja więc wzięłam twoją torbę,książki i przeniosłam do innej klasy w której teraz będziemy mieć lekcje.
-Jesteś na mnie zła?Aha i dziękuję.
-Jak mogę być zła na moją najlepszą przyjaciółkę?Nie będę jak dzisiaj mi wszystko wytłumaczysz.-powiedziała.
Czułam że się uśmiecha mimo że jej nie widziałam.
-Oczywiście!-krzyknęłam z radością.
-No i zaraz będę.-dodałam.
-Okej,czekam.
Rozłączyła się.Poczułam że Justin mnie całuje po szyi.
-Kto to?-zapytał nie przestając.
-Vanessa,muszę wracać.
-Nie musisz.-powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
-Przestań proszę mnie całować.-powiedziałam stanowczo.
-Przestań proszę mnie rozpraszać.-odpowiedział.
-Czym ja cię rozpraszam Bieber?
-Swoim wyglądem.
Ten koleś umiał mnie przekonać.Był pierwszym chłopakiem który umiał doprowadzić mnie do takiego stanu.Dobra koniec idę.Szybko wysiadłam z samochodu zamykając za sobą drzwi.Bieber zrobił to samo.Starałam się nie zwracać na niego większej uwagi.Stałam już przed wejściem do szkoły.Justin objął mnie w talii i złożył pocałunek na moim ramieniu.Jęknęłam ze zdenerwowania.
-Mmm.-mruknął chłopak.
Musiałam coś zrobić.
-Dobra,słuchaj.Daj mi spokój do końca lekcji.Po lekcjach się spotkamy.
Bieber najwyraźniej ucieszył się z tej propozycji.
-Stoi.-odpowiedział.
Udałam się do klasy,zauważyłam że Justin szedł cały czas za mną.Kiedy weszłam do środka wszyscy zaczęli gwizdać na widok mnie i Justina wchodzących razem do klasy.
-Uuuu Bieber,już nowa laska?-krzyknął jeden z moich kolegów za którym nie przepadałam.
-Ta,coś ci się nie podoba?-splunął Justin.
-Myślałem że będzie lepsza.
Justin wpadł w szał.Wyrwał gościa z ławki i najzwyczajniej w świecie podniósł go za koszulkę do góry.
-Masz do niej coś kurwa?!-zapytał z groźną miną Juss.
-N-nie...-wyjąkał chłopak.
Blondyn rzucił chłopaka tak że wpadł w ławkę.Na szczęście nic mu się nie stało.Stałam jak wryta.Justin objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.Myślałam że się rozpłynę.Musiałam dać mu drugą szansę.Po prostu musiałam.Chwila,nie było pierwszej szansy.Nie ważne.Usiadłam w ławce,nie siedziałam długo sama bo za chwilę usiadł koło mnie Bieber.Do klasy weszła nauczycielka,kiedy zaczęła pisać coś na tablicy,wyjęłam zeszyt i zaczęłam przepisywać.Jedna ręka pisała a druga leżała prosta na ławce.Nagle Justin położył moją rękę na swoim kolanie.Spojrzałam na niego.Uśmiechnął się.Zaśmiałam się.Wzięłam jego rękę i położyłam ją na swoim kolanie.Patrzeliśmy na siebie przez chwilę aż nagle dostałam w głowę kulką z papieru.Rozejrzałam się po klasie.Van ją rzuciła.Zaśmiałam się cicho i rozwinęłam kulkę w której coś pisało.
Nie podrywaj Biebera tylko pisz.
Zaczęłam się śmiać,Vanessa też.Lekcja szybko minęła,tak jak pozostałe.Wreszcie wszystkie lekcje dobiegły końca i mogłam iść do domu.Wzięłam torbę i razem z Vanessą udałam się do wyjścia.Szłyśmy do domu.Hmm,a gdzie Justin?O wilku mowa,nagle ktoś podjechał koło nas czarnym,wypasionym samochodem.Nie kto inny jak Bieber.Otworzył drzwi od strony pasażera.
-Podwieźć was?-zapytał ze śmiechem.
Spojrzałam na Van.Pokiwała głową.
-Pewnie.-odpowiedziałam.
Wsiadłyśmy obydwie do tyłu.
-A no tak,jak mogłam zapomnieć.Justin to jest Vanessa,Van to jest Justin.
Podali sobie ręce i za chwile chłopak odpalił silnik i ruszył.Podałam mu adres domu Van.Nagle dostałam sms'a.
Od:Mama
Ash,wracaj do domu,mamy dla ciebie z tatą niespodziankę ;)
Niespodziankę?Wow,dziwne.Nagle znaleźliśmy się pod domem Van.
-Dzięki Justin.Ja lecę Ash.Do zobaczenia mam nadzieję że jeszcze dzisiaj.
-Jasne,na razie.-powiedziałam z uśmiechem.
-Cześć.-dodał Justin.
Vanessa wysiadła z samochodu a ja przesiadłam się do przodu.Justin stał i nie ruszał.
-Dlaczego nie jedziesz?-zapytałam.
-Sama odpowiedz sobie na to pytanie.-odpowiedział unosząc brew.
Zaczęłam się śmiać.Oblizałam usta i zbliżyłam się do blondyna.Delikatnie musnęłam jego usta.
-Okej,mogę ruszać.-powiedział.
-Nie wierzę że to zrobiłam.-wybuchłam śmiechem.
-A ja tak.Gdzie jedziemy mała?-zapytał.
-Do mojego domu.Muszę wracać bo mama ma dla mnie jakąś niespodziankę niby.
Justin pokiwał głową.Jechał ale nie zatrzymał się przy moim domu.
-Ej,to tutaj.
Nic nie odpowiedział.
-Ziemia do Justina!-krzyknęłam.
Nic sobie z tego nie robił.Gdzie on mnie wiezie?Po paru minutach się zatrzymał i wysiadł z auta.Otworzył mi drzwi i podał mi rękę.Nie pewnie wysiadłam.Rozejrzałam się.Pełno zielonej trawy,zero ludzi,cicho.Jak tu pięknie!
-Gdzie jesteśmy?-zapytałam zdziwiona.
-Ostatnio jak tędy przejeżdżałem,zdziwiłem się że tu taki spokój.Teraz cię tu przywiozłem.
-Ale po co?-próbowałam się dowiedzieć.
-Po to.
Justin złapał mnie za rękę i oparł się o tył samochodu.Objął mnie i zaczął całować po szyi.Musiałam wracać do domu.Zresztą co mnie to obchodzi.Niech rodzice poczekają.Pocałowałam go w usta i oplotłam rękoma jego szyję.
*Według Justina*
Właśnie tego potrzebowałem.Ale nie mogło się skończyć na buziaku w usta.O nie.Pogłębiłem pocałunek bo najzwyczajniej w świecie włożyłem jej język do ust.Nie przerywała.W powietrzu było coraz bardziej gorąco.Zdjąłem jej bluzę i rzuciłem do tyłu.Po chwili zrobiłem to samo ze swoją.Wziąłem ją na ręce tak żeby siedziała na mnie okrakiem.Wiedziałem że jak to zacznę to łatwo i szybko nie przestanę.Ale musiałem to zrobić,za bardzo mnie pociągała.
Położyłem ją delikatnie na tył samochodu i zacząłem całować po szyi.Następnie po odkrytym brzuchu bo przez powiew wiatru jej koszulka się lekko odchyliła.Potem to ja leżałem na samochodzie a ona na mnie.Całowała mnie po szyi i coraz bardziej jej pragnąłem.Nagle zadzwonił jej telefon.Wyjęła do z kieszeni spodni i rzuciła gdzieś za siebie nie przestawając mnie całować.W końcu byłem rozgrzany do granic możliwości i ona też.Nie przestawaliśmy.Obydwoje chcieliśmy czegoś więcej.Ale wtedy Ashley się ode mnie oderwała.
-Justin,muszę wracać.-wykrztusiła z siebie.
Spojrzałem na nią z łobuzerskim uśmieszkiem który wiadomo co oznaczał.
-Naprawdę,muszę.Nie chcę,ale muszę.-dodała.
Podniosła swojego I'phona od którego odpadła obudowa i nieco się zarysował.Wsunęła go do kieszeni i wzięła swoją bluzę po czym wsiadła do auta.Odetchnąłem głęboko.Przerzuciłem przez ramię bluzę i wsiadłem do auta.Odpaliłem silnik i ruszyłem do jej domu.Po paru minutach znaleźliśmy się przed nim.Spojrzałem na nią.Dała mi buziaka w policzek i wysiadła z auta.
-Dzisiaj mam dla ciebie jeszcze niespodziankę,nie musisz się uczyć bo dzisiaj piątek więc nie masz wyboru.Musisz ze mną pójść.
Zaśmiała się.
-Do zobaczenia.-rzuciła i zamknęła drzwi.
Pojechałem do domu.
*Według Ashley*
Boże co ja robię.Co się ze mną dzieje?!Odetchnęłam i weszłam do domu.Zdjęłam buty i weszłam do salonu w którym siedziała moja mama,tata i rodzice Van.Kolegowali się dość blisko.Zdziwiłam się.
-Hej,dzień dobry.-przywitałam się.
-Dzień dobry.-odpowiedzieli mi rodzice Vanessy.
-Siadaj Ash.Mamy dla ciebie propozycję.-powiedziała mama.
Odsunęłam krzesło i usiadłam.
-A więc.Jak wiesz ostatnio rozmawialiśmy na temat tego że chcesz się wyprowadzić.Przemyśleliśmy z ojcem ten temat i doszliśmy razem z rodzicami Vanessy do tego że skoro chcesz się wyprowadzić a Vanessa jest twoją najlepszą przyjaciółką a jej rodzice się o nią martwią że mieszka sama i mają mały problem z finansami,możesz się do niej wprowadzić.-powiedziała mama.
-Co?!-krzyknęłam z nie do wierzeniem.-To znaczy...słucham?!-dodałam.
-My i rodzice Van będziemy po połowie płacić na razie czynsz za dom póki nie macie dobrej pracy.No i zwróciliśmy jej rodzicom połowę wartości domu.-dodał tata.
-To świetnie!Jesteście wspaniali!Ale nie wiem czy Vanessie się to spodoba...-powiedziałam.
-Spokojnie,już nie raz sama nam truła jak bardzo by chciała kiedyś z tobą mieszkać.-powiedział tata Van.
-W takim razie oczywiście!
Ucałowałam mamę i tatę w policzek i dopytałam dokładnie o szczegóły.Już dzisiaj mam się spakować a jutro albo pojutrze przeprowadzka.Byłam podekstytowana i szczęśliwa.Szybko zadzwoniłam do Van i podzieliłam się z nią tą informacją.Była bardzo szczęśliwa.Umówiłyśmy się że dzisiaj u niej nocuje żebyśmy mogły na spokojnie wszystko obgadać.Poszłam zjeść obiad.Kiedy zjadłam była 15.58.Do Van byłam umówiona na 18.A pakuje się jednak jutro.Wysłałam Justinowi sms'a że jestem wolna.
Do:Justin
Jestem wolna.Przyjedź po mnie o 16.
Szybko dostałam odpowiedź.
Od:Justin
Jasne.
Pobiegłam się szybko przebrać.Założyłam oliwkowe,obcisłe spodnie,czarną bluzkę,dżinsową kamizelkę i czarne botki.Była 16.01.Powiedziałam mamie że wychodzę i wyszłam z domu.Oparty o ścianę przy drzwiach stał Justin.
-Hej,przyszedłeś nogami?
-Zabrałem się z kolegą bo...samochód jest w naprawie.
-Czemu jest w naprawie?
-Bo przez przypadek wjechałem w jakieś auto i coś tam się zepsuło...zresztą nie ważne.Chodź.
-A gdzie idziemy?
-Zobaczysz.
Bieber objął mnie ramieniem i szedł ze mną...nie wiem gdzie.Opowiedziałam mu o przeprowadzce,był szczęśliwy.Nie wiem na co liczył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz