niedziela, 18 sierpnia 2013

Seven.

Patrzałam na moją zakochaną i szczęśliwą przyjaciółkę.Powoli zaczęłam sobie wybaczać to co zrobiłam rok temu...przypominając sobie tą sytuację zrobiło mi się przykro i uśmiech zszedł z mojej twarzy.
-Coś nie tak Vanessa?-zapytał troskliwie Cody.
-Nie,wszystko w porządku.-powiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam.
Nagle Cody wstał.Szedł w stronę drzwi.
-Gdzie idziesz?-zapytałam zdziwiona.
-Zapalić.Przepraszam ale nie mogę dłużej wytrzymać.-powiedział.
-Przestań,nic się nie stało.Mogę...pójść z tobą?-zapytałam nie pewnie.
-Palisz?-zapytał unosząc brwi.
-Nie,ale chętnie dotrzymam ci towarzystwa.
-W takim razie chodź.-uśmiechnął się chłopak.
Byliśmy już przed domem.Brunet wyciągnął paczkę papierosów i zapalniczkę.Obserwowałam go.
-Mam do ciebie pytanie.-rzuciłam nagle.
-Tak?
-Ile znasz się z Justinem?
-Jakieś 4 lata.
-A...myślisz że on kocha Ashley?
-Jeśli chcesz do niego startować to zapomnij,on chyba faktycznie się zakochał w twojej przyjaciółce.
-Co?Ja w nim?W życiu!Prędzej wolałabym się rzucić pod pędzący pociąg niż z nim chodzić.
Cody się zaśmiał.
-Uf...a co do pytania to zdziwiłem się bo niby Justin bajeruje do niej już 3 dni a normalnie zawsze zabawiał się z panną i ją zostawiał.
-Martwię się o nią...
-Nie musisz.Jestem dobrym kumplem Justina i pomimo że znam Ashley parę godzin wiem że jest w porządku i jeśli Justin będzie chciał ją zranić czy cokolwiek innego,powiem ci a potem osobiście mu wpierdolę.-powiedział śmiejąc się przy ostatnim słowie.
-Dzięki.-powiedziałam.
Chłopak wyrzucił papierosa i przydeptał go butem.
-Wracajmy do naszych gołąbeczków.-powiedział.
Uśmiechnęłam się.Weszliśmy do domu.Justin siedział na kanapie a na nim siedziała Ash.Właściwie to leżeli a nie siedzieli.Nadal się całowali.
-Ile można?-zapytałam.
Ashley odkleiła się od Justina.Na co on jęknął.
-Co ty robisz,po co przestajesz.-powiedział Justin.
-Jak widać mamy takich dwóch którzy się niecierpliwią.-powiedziała Ashley.
Była 21 a nam się już znudziła ta gra.Myśleliśmy co dalej robić.

*Według Ashley*

Nie będę komentować tego co się przed chwilą działo.
-Dobra jest już 21 to może pójdziemy do jakiegoś klubu czy coś?
Zdziwiłam się bo Vanessa się zgodziła.
-To chodźmy.-powiedział Justin.
Chłopcy wstali z kanapy i udali się w stronę drzwi.
-Chyba żartujecie.-powiedziałam do nich.
Spojrzeli na nas pytająco.
-Nie pójdziemy tam w spodniach.-powiedziała Van.
-Dobra idźcie,tylko szybko.-powiedział Cody.
Poleciałam z Vanessą do góry.Ubrałam sukienkę którą dzięki Bogu zapakowałam do torby.Była czarna i rozkloszowana na dole.Do tego dobrałam wysokie miętowe szpilki.Poprawiłam włosy,psiknęłam się perfumami i zeszłam na dół czekając na Van.Justin wytrzeszczył oczy.
-No,no,twoja koleżanka bardzo ładnie wygląda.-rzucił Cody śmiejąc się.
-Wiem.-powiedział Justin z uśmiechem.
Nagle ujrzałam przed sobą Vanessę w niebieskiej sukience bez ramiączek.Miała czarne szpilki.
-Ciekawe ile jeszcze razy dzisiaj będziemy się przebierać.-szepnęła mi na ucho.
Zaśmiałam się.Wyszliśmy z domu.Van zamknęła go i schowała klucze do torebki.Justin pewny siebie objął mnie ramieniem.Zobaczyłam że Van i Cody idą nie pewnie obok siebie.Popchnęłam delikatnie Vanessę tak żeby wpadła na chłopaka.Nie wiem jak to możliwe ale po chwili szli tak jak ja z Bieberem.Dobra Ash ty tylko idziesz się z nim wyszaleć na imprezie,to wszystko.Weszliśmy do ciemnego klubu.Van z Cody'm poszli do baru po drinki a my z Justinem od razu poszliśmy na parkiet potańczyć.Muzyka była wolna więc oplotłam rękoma jego szyję a on swoje ręce trzymał na mojej talii.Nagle muzyka zaczęła przyśpieszać.Zmieniliśmy pozycję i tańczyliśmy nie trzymając się już.Justin stał i robił coś co przypominało tańczenie a ja stałam tyłem do niego i dałam się ponieść muzyce,Justinowi najwyraźniej się to podobało bo cały czas się szczerzył.Potem poszliśmy do baru i wypiliśmy spokojnie po jednym drinku.Nie miałam zamiaru być pijana ale mój towarzysz najwyraźniej się tym nie przejmował.Wypił już 3 i powoli widać było efekty alkoholu w jego organiźmie.Był śmieszny kiedy był pijany bo śpiewał i gadał co mu wpadnie na język.Nie wypił 4 drinka bo mu nie pozwoliłam.Zrobił minę słodkiego szczeniaczka.Nie zmieniłam zdania.Po godzinie wyszliśmy z klubu.22 cienko.Ale nie ma tam co robić.Denna muzyka.Szliśmy pustym chodnikiem i cały czas śmialiśmy się z bzdur które mówił Justin.Gadał coś o Bożym Narodzeniu a potem o tym że bardzo chciałby być hot-dogiem.Co ten koleś gada,matko boska.Kiedy byliśmy przy domu Van,Cody i moja przyjaciółka pożegnali się,pożegnała się w Cody'm,Van z Justinem.
-Na razie Justin,mam nadzieję że trafisz do domu.-powiedziałam śmiejąc się.
Wtedy blondyn przyciągnął mnie do siebie.
-Może jestem na tyle pijany żeby gadać bzdury ale nie jestem na tyle pijany żeby zapomnieć o tym jak zwykle się z tobą żegnam.
Pocałował mnie w usta i po chwili odsunął się i udał się z Cody'm w stronę domu.Weszłam z Van do środka.Przebrałyśmy się w piżamy i poszłyśmy do pokoju oglądać jakiś film.
-Ash...ty kochasz Justina?-zapytała nagle moja przyjaciółka.
Nie wiem.Nie wiem co do niego czuję.Kocham to za duże słowo.Po tym jak James mnie rzucił nie umiałam kochać.Od tamtej pory starałam się nie mieć bliskich kontaktów z chłopakami.Za bardzo mnie zranił.
-Ashley wszystko okej?-zapytała Van.
-Tak,zamyśliłam się.Nie wiem czy go kocham,nie mam pojęcia.-powiedziałam wolno.
Van pokiwała głową i włączyła laptopa.Szukałyśmy ciekawego filmu ale nic nie widziałyśmy.Nagle zadzwonił mój telefon.Justin?Co on chce?
-Halo?-powiedziałam do telefonu.
-Hej mała.
-Justin co chcesz.
-Wyjdź przed dom.
-Jestem w piżamie.
-Nie szkodzi.
-Ale co ty chcesz?!
-No wyjdź.
-Dobra,idę.
Rozłączyłam się.
-Kto to?-zapytała zdziwiona Vanessa.
-J-Justin.-powiedziałam powoli.
-Po co?
-Mam wyjść przed dom,zaraz wracam.
Byłam w za dużej koszulce i w majtkach więc musiałam coś na siebie włożyć.Założyłam luźne dresy i wyszłam przed dom.Justin tam czekał.
-Co ty chcesz Justin?-zapytałam zirytowana.
-Chciałem cię zobaczyć.
-Widzieliśmy się jakąś godzinę temu.
-To co.
Justin przyciągnął mnie do siebie i zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
-Kocham cię.-powiedział nagle nie odrywając się ode mnie.
Że co?Bieber mnie kocha?Ten dupek chyba żartuje.
-Co?
-Kocham cię.-powtórzył łobuzersko się przy tym uśmiechając.
-J-ja ciebie...ja ciebie też.-wyjąkałam.
Wróć.Czy ja powiedziałam mu że go kocham?!Ja serio coś do niego czuje.Ja chyba faktycznie się w nim zakochałam.
-Boże,ty nawet w dresach i takiej koszulce wyglądasz seksownie.-powiedział.
Zaśmiałam się.
-Justin muszę iść,Vanessa na mnie czeka.
-No dobra,do jutra.-powiedział odsuwając się ode mnie.
-Do zobaczenia.
Weszłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi na zamek.Poszłam do pokoju w którym była Van i ustałam przed nią.
-Co jest?-zapytała przerażona.
-On...Justin powiedział mi że mnie kocha...
-Żartujesz?!-krzyknęła i aż wstała z zaskoczenia.
-Nie,powiedziałam mu że ja też go kocham.-powiedziałam nie pewnie.
Van nagle szeroko się uśmiechnęła i mnie przytuliła.
-Wreszcie!-powiedziała szczęśliwa.
Powiedziałam jej całą rozmowę i w końcu się uspokoiłyśmy.Włączyłyśmy film którego nazwy nie pamiętam.Był o dziewczynie i chłopaku oni się w sobie zakochali blablabla.Był genialny!
-Co za tupet.-powiedziałam.
-Co?-powiedziała Van.
-Koleżanka tej dziewczyny odbiła jej chłopaka a tamta nawet o tym nie wiedziała!Na dodatek ona jej wybaczyła!
Spojrzałam na Vanessę,miała dziwny wyraz twarzy jakby się czegoś bała.
-Co jest?-zapytałam.
-Nie nic,wszystko w porządku.Jak ona mogła.Ale wiesz to dobrze że jej wybaczyła...
-Nie!Ona ją zraniła!Nie była prawdziwą przyjaciółką!
-Ale jej na niej zależało...pewnie było jej przykro.
-Nie ważne,mogła tego nie robić.-powiedziałam.
Obejrzałyśmy film do końca i zaraz położyłyśmy się spać.
-Uwierz że już jutro będziemy razem mieszkać!-powiedziałam podekstytowana.
-Nasze marzenie się spełniło.-powiedziała Van uśmiechając się.
Szybko zasnęłyśmy.
______________________________
Obudziłam się.Vanessa robiła coś na telefonie.
-Hej.-powiedziałam przecierając oczy.
-Hej.-odpowiedziała mi z uśmiechem.
-Dawno wstałaś?-zapytałam.
-Przed chwilą.
-To dobrze.
-Chodź,idziemy coś zjeść.Umieram z głodu-powiedziała śmiejąc się.
Pokiwałam głową,poszłyśmy do kuchni.
-Co jemy?-zapytała.
-Nie wiem,naleśniki?
-Wiesz co się stało jak ostatnio smażyłam naleśniki...
Zaczęłyśmy się śmiać.
-Ja usmaże.-powiedziałam.
-Chyba że tak.
Wzięłam składniki i zaczęłam smażyć,po śniadaniu poszłyśmy się ogarnąć i poszłyśmy do mnie bo chciałyśmy szybko ogarnąć tą przeprowadzkę.Weszłyśmy do domu.
-Hej!-krzyknęłam.
Nikogo nie było.Extra.Zauważyłam karteczkę.

Poszliśmy z tatą po kartony na twoje rzeczy o 16 będzie tu ciężarówka po twoje rzeczy mam nadzieję że szybko się wyrobisz.
                                                                                   Mama.

Poszłyśmy do mnie do pokoju i wyjmowałyśmy wszystkie rzeczy z szafek,szuflad i innych mebli.Wtedy mama z tatą weszli do pokoju.
-Hej.-powiedzieli.
-Cześć.-powiedziałam.
-Dzień dobry.-dodała Van.
-Cześć Vanessa.-powiedzieli.
-Tutaj są kartony,powinno wystarczyć.Zastanawiamy się z mamą co z meblami,czy jakieś zabierasz czy nie?-powiedział tata.
-Nie mam pojęcia,jak myślisz Van?
-Wiesz u mnie są 3 pokoje razem z salonem,jeden jest zapełniony moimi rzeczami,salon to kanapa i telewizor więc możemy albo zrobić coś w 3 pokoju albo ty tam będziesz.-powiedziała uśmiechnięta.
-Ale chyba będzie lepiej jak ty zajmiesz ten pokój bo raczej nie będziemy cisnąć się w jednym.-dodała.
Pakowaliśmy wszystko do kartonów i kiedy wszystkie meble były puste,zdecydowaliśmy że meble też trzeba zabrać bo nie ma wyjścia.Łóżko,biurko,szafa,półki,były już w ciężarówce.Kartony też.Mój pokój został pusty.
-Nie musicie jechać z nami.Ten facet nam pomoże,po za tym mamy już po 19 lat.-powiedziałam do rodziców.
-No dobrze.-powiedział tata.
-Jejku,nie mogę uwierzyć że moja mała córeczka opuszcza już dom.
-Mamo przestań,będę mieszkać parę ulic dalej...-powiedziałam wywracając oczami.
Mama zaśmiała się.
Byłyśmy już w domu.Facet który wiózł nam rzeczy wniósł je do domu ze swoim kolegą.Musiałyśmy tylko wnieść biurko i szafę które były na szczęście nie rozmontowane na górę,zamontować półki i skręcić łóżko.Aha,no i wszystko rozpakować.Jeśli myślicie że mamy zamiar robić to same to się mylicie.Czekałyśmy na Cody'ego i Justina.Mieli nam pomóc,bo po co nam jacyś robotnicy skoro mamy własnych.W końcu przyszli.Przywitaliśmy się i poszliśmy na górę.Chłopcy pomogli nam wnieść na górę to wszystko i zaczęli skręcać łóżko.My z Van zabrałyśmy się za półki.
-Kurwa co robisz!Uważaj z tym młotkiem!-krzyknął Justin do Cody'ego.
-Bo nie umiesz wkręcić jebanej śrubki!-odkrzyknął mu Cody.
Zaczęłyśmy się śmiać.
-Może my skręcimy łóżko?-zapytałam.
-Jeszcze czego.-powiedział Justin.
Jak sobie chcą.Nie wiem jak nam się to udało ale zawiesiłyśmy już 3 półki.Czyli wszystkie.Chłopcy ogarnęli już łóżko.Podziękowałyśmy im.
-Dzięki Cody.-powiedziałam i przybiłam chłopakowi piątkę.
-Nie ma sprawy.-odpowiedział.
-Tobie też dzięki Justin.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Drobiazg.-powiedział dumnie blondyn.
Powkładałyśmy rzeczy do szafy,biurka i tak dalej.Posprzątałyśmy i wszystko było gotowe.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz