środa, 14 sierpnia 2013

Four.

*Według Justina*
 Jechałem już do domu.Mamy nie było,gdzieś tam poszła.Kiedy zajechałem,zaparkowałem moją furę i poszedłem do domu.Pusto.Co miałem teraz robić?Nie wiem.Poszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko.Przypomniałem sobie dzisiejszy cały dzień.Cholera,ta dziewczyna naprawdę mnie pociąga.Jest taka sexy.Chętnie bym...Wtedy zadzwonił mój telefon.Jakaś "Taylor"?Kto to do cholery?
-Co?Kto mówi?-zapytałem znudzony.
-Kotku,gdzie jesteś?
Kotku?Kto to?!
-Kto mówi?!-rzuciłem.
-Tay.
-Jaka "Tay"?
-No nie pamiętasz?Byliśmy razem na imprezie.
Tera zajarzyłem.Taylor to ta blondi z którą ostatnio tańczyłem na imprezie jak byłem pijany.Wow,pamiętam to.
-Skąd masz do cholery mój numer?
-No,dałeś mi go.
Kurwa.Faktycznie byłem pijany.
-Aaa pamiętam cię,koniec z nami,co ja gadam,nie było początku,nara.
Rozłączyłem się.Ciekawe co robi Ash.Mniejsza.Idę spać.Zdjąłem koszulkę i spodnie i poszedłem spać. *Według Ashley*
Zjadłam kolację i poszłam spać.Dość szybko odpłynęłam w krainę snów.

-Justin kocham cię! 
-Ja ciebie też skarbie.Nie pozwolę cię skrzywdzić. 
Chłopak podszedł do mnie i musnął moje usta. 
-Obiecaj że nigdy mnie nie zostawisz. 
-Nigdy,obiecuję. 
-Tylko ciebie potrzebuję w życiu,nikogo innego! 
Odwróciłam się.Ujrzałam za sobą płaczącą prawie już Van. 
-Jesteś dla mnie nikim Ashley,nikim!-krzyczała płacząc. 
-Nie miałam tego na myśli!Przepraszam!-mówiłam jej. 
-Nie!Mam cię dość!Idź sobie do Justinka! 

 -Przepraszam...przepraszam...Vanessa....
-Ashley,wstawaj! Obudziłam się.
-Już wstaję mamo.
-Miałaś jakiś koszmar chyba bo mówiłaś przez sen.
-Możliwe.
Wstałam z łóżka.7.00.Kurczę budzik nie zadzwonił.Podeszłam do szafy.Wzięłam z niej koszulkę,bejsbolówkę i obcisłe jeansy.Poszłam do łazienki,wzięłam prysznic i ubrałam się w te ciuchy.Wzięłam torbę i zeszłam na dół.Mama już wyszła,tata też.Zjadłam płatki z mlekiem i poszłam ubrać buty.Wyszłam z domu i zamknęłam go.Była 7.25.Szłam po Vanesse.Zauważyłam ją czekającą pod swoim WŁASNYM domem.Podbiegłam do niej i ją przytuliłam.
-Hej Van.-powiedziałam ciepło.
-Cześć Ashley,coś się stało?-zapytała.
-Nie,wszystko w porządku.Chodźmy już.
Przyjaciółka pokiwała głową.Szłyśmy i szłyśmy.Wreszcie zobaczyłam szkołę.Weszłyśmy przez duże drzwi i udałyśmy się do swoich szafek które były niestety daleko od siebie.Wyjęłam potrzebne książki i szłam do szafki Van.Nagle ktoś mnie wciągnął na próg.Lekko się wystraszyłam bo ktoś mi zasłonił oczy. -Zgadnij kto to.-powiedział tajemniczy męski głos. Moje oczy zostały odsłonięte.To Justin.
-Hej.-powiedział blondyn.
-Hej.-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Kiepskie te powitanie.
Zanim zdążyłam coś powiedzieć,Bieber przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w pocałunku.
-Co to ma być?!
Usłyszałam czyiś krzyk.Odkleiłam się od Justina i odwróciłam się.Vanessa.Boże ja jej nic nie mówiłam,ona nic nie wie!Mam przesrane.
-My...On...Co ty tu robisz?-zapytałam przerażona.
-Szłam do twojej szafki i nagle patrze a tu BUM całujesz się z Bieberem!
-To on się na mnie rzucił!-powiedziałam obronnie.
-Tobie to nie przeszkadzało,dobra Vanessa czy jak ci tam,przerwałaś coś ważnego.-wtrącił się Justin.
-Dobra,widzę że już nawet swojej przyjaciółce nic nie powiesz.Nie powiesz że masz nowego chłopaka!-krzyknęła mi ze złością w twarz Van.
-Kiedy ci miałam mówić?!Po za tym co?!Ja z nim nie chodzę!
-To czemu się z nim całujesz?!
-Mówię ci przecież co się stało to ty się na mnie drzesz!
Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje.
-Dobra wiesz co?Idź z nim.Ja muszę to przemyśleć. W tej samej sekundzie Van zniknęła mi z oczu.Popatrzałam na Justina mrużąc oczy.
-Dzięki Bieber.-powiedziałam z sarkazmem.
Odeszłam od niego i szłam w stronę klasy.
-Dobra wyluzuj.-wykrztusił z siebie.
-Byś przeprosił chociaż,a nie.-powiedziałam zirytowana.
-Nie będę przepraszał za nic.
-Justin Bieber za nic nie przeprasza,nie?
-Czemu ty spinasz dupę o nic?!
-Dobra idź w cholerę.
-Idę!-wydarł się.
Szłam nadal do klasy a on szedł w przeciwną stronę w którą poszłam ja.Idiota.Weszłam do klasy.Nie wiem jak to się stało ale nie spóźniłam się.Vanessa siedziała w innej ławce a ja poszłam jak zwykle do ostatniej.Nauczycielka weszła do klasy i rozpoczęła lekcję.Nie mogłam się skupić.Nie wiem czemu.Po jakimś czasie zauważyłam że nie ma w klasie Justina.Gdzie on jest?Zresztą co mnie ten dupek obchodzi.Zachciało mi się do toalety więc podeszłam do pani i zapytałam szeptem o pozwolenie.Kiwnęła głową a ja wyszłam z klasy.Szłam cienkim korytarzem aż usłyszałam dziwny dźwięk.Zajrzałam do męskiej łazienki nie wchodząc do niej.Jakiś chłopak całował się z jakąś laską.A ten chłopak to...
-Justin?!-wrzasnęłam.
Chłopak na chwilę odkleił się od tej obrzydliwej panny.Moje przypuszczenia się sprawdziły.To Bieber.
-Co?-zapytał z grozą w głosie.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć.Odeszłam od niego i pobiegłam do łazienki.Ustałam przed ogromnym lustrem i patrzałam w nie.Co za gnojek.Wpatrywałam się w lustro przez jakieś 3 minuty.
-Ash?-zapytał cichy głos.
Znowu on.
-Wyjdź.
-To nie tak jak myślisz.-powiedział Justin.
-O czym ty mówisz?!-krzyknęłam.
-No w tej łazience...ja...byłem zły i spotkałem jakąś laskę która jeszcze nie była w klasie i...
-Nie chcę cię słuchać,jasne?W ogóle po co mi się tłumaczysz?
 *Według Justina*
Co ja mam jej powiedzieć?
-Nie chce żebyś pomyślała że jestem jakimś dupkiem który codziennie liże się z inną dziewczyną...
-A nie jesteś?-zapytała zirytowana.
Nie oszukujmy się,jestem.Jestem dupkiem który to robi.
-Mówiłam.Zapomnij o mnie.Nie chcę cię znać.-powiedziała stanowczo Ash.
Mam na nią sposób.Przysunąłem ją do siebie i musnąłem jej usta.Odsunęła się ode mnie.O nie,ze mną nie wygrasz kotku.Ponownie musnąłem jej usta.Całując ją wykrztusiłem z siebie.
-Przepraszam.-powiedziałem prawie nie słyszalnym głosem.
Nie wiem jak to się stało ale nie odsuwała się.Pocałunek był co raz bardziej namiętny.Kiedy chciała coś powiedzieć zacząłem walczyć z jej językiem.Nie przerywała tego.Udało mi się.Zamknąłem nogą drzwi od toalety nie odrywając się od jej ust.Podeszliśmy do jednej ze ścian,włożyła rękę w moje włosy a ja swoją ręką obejmowałem ją w talii.Zaczęło robić się co raz bardziej gorąco ale nagle do łazienki weszła sprzątaczka.Serio?
-Gówniarze,już mi z tąd bo pójdę po dyrektora!-wrzasnęła.
Wziąłem Ash za rękę i wyszliśmy z łazienki.Opuściliśmy szkołę.Poszliśmy do mojego samochodu który stał na szkolnym parkingu.Weszliśmy do niego,ja na miejsce kierowcy,ona na miejsce pasażera.Chciałem dokończyć to co w łazience ale ona mi przerwała.
-Co my wyprawiamy?!-rzuciła nagle Ashley.
-To.-powiedziałem i chciałem się do niej zbliżyć ale mnie odepchnęła.
-Nie.Tak nie może być.Nie mam zamiaru całować się z chłopakiem którego znam parę dni i nic mnie z nim nie łączy.
-Łączy cię.
-Nie!
-Tak.
-Nawet ze sobą nie chodzimy!
-Dobra,skoro tak bardzo ci to przeszkadza.Chcesz być moją dziewczyną?
Chyba się zdziwiła.Nie czekałem na jej odpowiedź tylko od razu złączyłem nasze usta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz