Nie miałam pojęcia gdzie idziemy.Nagle weszliśmy w las.
-Po co zabrałeś mnie do lasu?-zapytałam przerażona.
-Spokojnie,przecież cię nie zgwałcę.-powiedział i wybuchł śmiechem Justin.
Sztucznie się uśmiechnęłam.
-Chociaż...-uśmiechnął się łobuzersko.
Wytrzeszczyłam oczy.
-Żartuję!-krzyknął.
-To nie jest śmieszne.-powiedziałam zirytowana.
-Jest,bo się mnie boisz.-powiedział dumnie blondyn.
-Ja?Ja Ashley Storling się ciebie boję?-powiedziałam pokazując na siebie palcem.
-Tak.
-Chyba żartujesz skarbie.
-Mówiłem że na mnie lecisz kotku.
-Co?
-Mówisz do mnie "skarbie",całujesz się ze mną,chodzisz ze mną w różne miejsca...-powiedział.
-Proszę cię,"skarbie" powiedziałam z sarkazmem,to ty całujesz mnie i to ty mnie wszędzie zabierasz.
-A ty się zgadzasz.
-Bo nie mam nic innego do roboty.
-Wmawiaj sobie kotku,wmawiaj.
Wywróciłam oczami.Nagle Justin stanął.
-To tu.-powiedział uśmiechnięty.
Rozejrzałam się.Pełno palących typków w naszym wieku i nieco starszych,jakaś hip-hopowa muzyka,deski,rampy,co chwile ktoś klnie.
-Żartujesz sobie?-zapytałam unosząc brew.
-Nie,czemu miałbym żartować?
-Szłam taki kawał po to aby przyjść do skate parku?Po co?!
-Pojeździmy sobie.
-Prędzej zostanę zakonnicą niż wejdę na deskorolkę.
Justin westchnął.
-Będzie tak jak wtedy na plaży kiedy mówiłaś że nigdy nie wejdziesz a po paru sekundach byłaś w wodzie.-zaśmiał się Bieber.
Justin podszedł do rampy i wyciągnął z pod niej deskę która najwyraźniej należała do niego.Wszedł na wysoką rampę i ustał na desce po czym zjechał na dół podskakując przy tym i robiąc jakiś trik w powietrzu.Wow.Podjechał do mnie i zszedł z deskorolki.
-Stawaj.
-Nie!-krzyknęłam.
-Tak.
-Justin ja nie umiem jeździć!
-Nauczę cię.-powiedział i pocałował mnie w usta.
O Boże czemu ja to robię,czemu jak on mnie całuje ja się najzwyczajniej w świecie rozpływam i tracę nad sobą kontrolę?!Nie pewnie ustałam na deskę.Justin złapał mnie za rękę i powoli szedł przed siebie ciągnąc mnie.Nagle zaczął biec a ja zaczęłam nie jechać a pędzić.Nagle podstawił nogę pod deskę i niby przypadkiem upadł na podłogę.Ja wylądowałam prosto na nim.
-Ups.-powiedział.
-Zrobiłeś to celowo.-powiedziałam dysząc głośno.
-Zgadłaś.-powiedział szczęśliwy.
-Jesteś niemożliwy.
-Wiem.
Złączył nasze usta.W końcu nie wiem jak to się stało ale leżałam na nim i nie patrząc na innych całowaliśmy się.Co się ze mną dzieje?W powietrzu było gorąco mimo że była wczesna jesień.Nagle ktoś do nas podszedł.Jakiś wysoki chłopak w czarnych włosach.
-No Bieber możesz na chwilę przerwać?-zapytał chłopak lekko roześmiany.
Justin nie odrywając się ode mnie odpowiedział mu.
-Wypierdalaj.
Justin lekko otworzył oczy a ja wstałam z niego i zrobiło mi się głupio.Justin wytrzeszczył oczy.
-Cody?!-zapytał zdziwiony Justin.
-Też się cieszę że cię widzę.
Przytulili się po męsku.
-Stary co ty tu robisz?-zapytał blondyn.
-Przyjechałem na weekend.Nie odbierasz telefonu więc przyszedłem sobie pojeździć i patrze że jakiś koleś się całuje z jakąś panną i od razu wiedziałem że to ty.-powiedział chłopak z uśmiechem.
Justin się zaśmiał.
-A no tak,Ashley to jest Cody mój najlepszy kumpel z Las Vegas,Cody to jest Ashley moja...
-Dziewczyna?-zapytał brunet.
-Koleżanka.-wtrąciłam szybko.
-Od kiedy to kolega całuje koleżankę i nie może się od niej odkleić?Zresztą nie ważne.-rzucił kolega Biebera ze śmiechem i uścisnął lekko moją rękę.
-Spadaj Cod.-rzucił Justin ze śmiechem.
-Dobra,dobra spokojnie.Macie w planie dzisiaj coś po za całowaniem?-zapytał Cody czy jak mu tam.
-Ja nie nie wiem jak Ash.
Justin spojrzał na mnie.
-Jestem umówiona z Van niedługo muszę się zbierać.-powiedziałam.
-Van?-zapytał zdezorientowany chłopak.
-To moja przyjaciółka.
-Aaa rozumiem.No trudno to może jutro,pójdziemy na jakąś imprezę czy coś?
-Pewnie czemu nie.-rzucił Justin i pocałował mnie w policzek.
Czułam jak czerwienią mi się policzki.Spojrzałam na zegarek.
-Wiecie,na mnie już pora pogadajcie sobie a ja już pójdę.Do jutra.-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Szłam w stronę z której przyszliśmy z Justinem.
-Czekaj,odprowadzimy cię.-powiedział Bieber.
-Właśnie,jeszcze ktoś cię zgwałci.
-Jedyna osoba po której bym się tego teraz spodziewała to Justin.-powiedziałam ze śmiechem.
Chłopcy zaczęli się śmiać.
-Stary nic się nie zmieniasz.-rzucił Cody.
Spojrzałam groźnie na Justina.
-Spokojnie,mam na myśli że nadal jest wariatem!-krzyknął brunet.
Odetchnęłam i zaśmiałam się.Szliśmy w stronę domu Van i rozmawialiśmy.Ten Cody nie jest jak inni chłopacy,jest miły.Wyjęłam telefon i napisałam Vanessie sms'a.
Do:Vanessa:**
Będę u ciebie za 5 minut.
Schowałam telefon do kieszeni.Szybko dostałam odpowiedź.
Od:Vanessa:**
Czekam.;)
Po paru minutach byliśmy pod jej domem.Zadzwoniłam dzwonkiem i chciałam pożegnać się z chłopakami.Przybiłam Cody'emu piątkę i po chwili też Justinowi.Wtedy on przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta.Nie odwracałam się bo nie powiem pomimo że jest bezuczuciowym dupkiem to całuje wspaniale.
-Wreszcie jesteś As...-powiedziała Van otwierając drzwi,nie zdążyła dokończyć.
Oderwałam się od Justina i zauważyłam jak Cody i Vanessa wpatrują się w siebie.
-Hej Van.-powiedziałam i ją przytuliłam.
-Cześć.-powiedział Justin i przybił Vanessie żółwika.
-Ym niezręczna sytuacja.To jest Cody,przyjaciel Justina,Cody to jest Van moja przyjaciółka o której ci mówiłam.
-H-hej.-powiedział brunet.
-Hej.-powiedziała wolno Vanessa z uśmiechem.
-Dobra Cody koniec tego gapienia się,spadamy.Na razie mała.-powiedział do Cody'ego i mnie.
Oczywiście te "mała" było do mnie.Uśmiechnęłam się i weszłam do domu Van.Dokładniej do kuchni.Była jakaś rozkojarzona.
-Ej Van co ci jest?-zapytałam śmiejąc się.
-Chodzi o Cody'ego,nie?-dodałam.
-On jest taki...przystojny!
Zaczęłyśmy się śmiać.Nagle zadzwonił mój telefon.To mama.
-Halo?-powiedziałam.
-Gdzie jesteś?-zapytała mama.
-U Vanessy.
-Przywieść ci coś bo jadę do sklepu a wiem że nie wzięłaś ciuchów ani nic?
-Tak,w moim pokoju leży ta miętowa torba,tam wszystko jest.
-Okej,pa.
Schowałam telefon i spojrzałam na Van.
-Teraz siadaj wszystko ci opowiem.-powiedziałam.
Przyjaciółka usiadła.Opowiedziałam jej całą historię z Justinem,to w skate parku i to kiedy na plaży i jeszcze to kiedy całowaliśmy się przy samochodzie i tak dalej...
-Czyli z nim chodzisz tak?-zapytała szczęśliwa Van.
-Nie...-powiedziałam zakłopotana.
-Jak to nie?Całujesz się z nim,wychodzisz,siedzisz w ławce i z nim nie chodzisz?-powiedziała zdziwiona.
-Trochę to dziwne,wiem.Ale ja sama nie wiem co do niego czuję.Niby jest bezuczuciowym dupkiem ale strasznie mnie pociąga.Sama rozumiesz...
-Tak wszystko rozumiem.
Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi.Pobiegłam otworzyć bo to mama.
-Hej mamo,dzięki.
-Nie ma sprawy,bawcie się dobrze.
-Dzięki,do zobaczenia.
Zamknęłam drzwi i pobiegłam do kuchni.Czas miło nam mijał,była już 20 a my siedziałyśmy w salonie rozmawiając.
-A może zaprosimy ich do nas?-powiedziała nagle podekstytowana Vanessa.
Popatrzałam na nią.
-Ich?-zapytałam.
-Justina i jego przystojnego kumpla.-powiedziała.
-Czy ja wiem...-powiedziałam śmiejąc się.
-Dawaj,będzie super!
-Jak chcesz to oczywiście.-powiedziałam.
Wyjęłam telefon i napisałam do Justina.
Do:Justin
Gdzie jesteście?
Czekałyśmy na odpowiedź.Po 2 minutach ją dostałam.
Od:Justin
Snujemy się po mieście,kotku.A co stęskniłaś się?
Wywróciłam oczami i odpisałam mu.
Do:Justin
Nie,ale jak wam się nudzi to możecie do nas przyjść bo nam się nudzi.
Położyłam telefon i zaczęłam rozmawiać z Van,wtedy on znowu zawibrował.
Od:Justin
Ok,będziemy za 10 minut.
Pokazałam sms'a Van.Krzyknęła z radości.
-O Boże muszę się przebrać i umalować!-powiedziała.
Zaśmiałam się i poszłam z nią do jej pokoju w którym stała szafa.Otworzyłam ją.
-Ubierz te spodnie i tą koszulę.-powiedziałam.
Wyjęłam z szafy białe obcisłe rurki,czarną prześwitującą koszulę i do tego dałam jej jakiś krótki granatowy top który założyła na stanik.Pomalowała rzęsy tuszem i nie powiem wyglądała olśniewająco.Ja też postanowiłam się przebrać.Założyłam po prostu czarne leginsy z białymi krzyżami na kolanach i białą bokserkę z dekoltem.Byłam gotowa.Poprawiłam tylko lekki makijaż i włosy.Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-To oni!-powiedziała Vanessa.
-Spokojnie,zachowuj się jak zawsze.-powiedziałam biorąc głęboki oddech.
Poszłam otworzyć.Jak widać przejeli się chociaż trochę bo się przebrali.Justin miał białą koszulkę na ramiączkach i spodnie do kolan w kolorze moro a to tego białe Supry.Cody natomiast miał na sobie czarne spodenki,jakieś adidasy i pomarańczową koszulkę.Na dodatek od któregoś było czuć piękne perfumy.
-Hej.-powiedziałam.
-Hej.-powiedział Cody.
Justin nie mówił nic tylko po prostu objął mnie w talii i patrzał na mnie.Zaśmiałam się i wprowadziłam chłopaków do salonu.Ja niczym się nie przejmowałam ale widziałam że Van była strasznie przejęta.
*Według Vanessy*
Nie mogę tego spieprzyć.Boże co ja mam teraz robić.Jak mam zacząć rozmowę?!
-To co robimy?-zapytała wyluzowana Ash.
Kocham ją.Przerwała tą niezręczną ciszę.
-Nie wiem,gramy w coś?-powiedział Justin.
-Ale w co?-zapytał Cody.
-Może w "Prawda czy wyzwanie"?-wtrąciłam szybko.
To najlepszy pomysł aby lepiej ich poznać.
-Pewnie,czemu nie.-powiedziała Ash.
Zaczeliśmy grać,grę miał zacząć Cody.Wybrał Justina.
-Prawda czy wyzwanie Bieber?-powiedział.
-Wyzwanie.-odpowiedział mu Justin.
-Wymień wszystkie swoje dziewczyny.
Justin ciężko westchnął.
-Tak na poważnie czy tak że z nimi flirtowałem?
-To drugie.
-O cholera,dużo tego było.
Spojrzałam na Ash,wywróciła oczami.Zaśmiałam się.
-Odpowiedz.-powiedział kolega Biebera.
-Tego nie da się zliczyć.-powiedział śmiejąc się Justin.
Graliśmy już jakieś 30 minut i wtedy każdy się rozkręcił.Każdy gadał do wpadnie mu na język i nikt się niczego nie wstydził.Znowu przyszła kolej Cody'ego.Zapytał Justina.
-Prawda czy wyzwanie?
-Prawda.-powiedział rozbawiony nie wiadomo czym Justin.
Odnosiłam wrażenie jakbyśmy byli wszyscy pijani a nie wypiliśmy ani łyka alkoholu.
-Dobra.-powiedział Cody.-Kim jest dla ciebie Ashley?-zapytał śmiejąc się.
Ash z Justinem w tej samej chwili spojrzeli na siebie.
-D-dziewczyną.-odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem Bieber.
-Od kiedy?-zapytała roześmiana Ashley.
-Od teraz.-powiedział Bieber i pocałował ją w usta.
Spojrzałam na Cody'ego a on na mnie.Zaśmialiśmy się.
-Oni tak zawsze?-zapytał przystojniak.
-Wiesz znają się jakieś 3 dni więc nie wiem.-odpowiedziałam uśmiechając się.
Wtedy Cody złapał za koszulkę Justina i odciągnął go od Ashley.
-Na to będzie czas później,teraz gramy.-powiedział.
Cały czas patrzałam na roześmianą Ash.Teraz kolej Justina.
-Dobra ty mi to ja tobie,prawda czy wyzwanie Cod?-zapytał blondyn.
-Dobra,prawda.
-Na ile podoba ci się Vanessa w skali od 1 do 10?
Wszystko zaczęło mi się przewracać w żołądku.
-Szczerze?-zapytał Cody.
W środku,załamałam się czekałam aż odpowie że 1 czy 2.
-10.-powiedział kolega Biebera uśmiechając się szeroko.
-Uuuu!-zaczęli się drzeć Ash z Jussem.
Zaczęłam się śmiać.Nie wyobrażacie sobie jak bardzo byłam szczęśliwa.Teraz znowu kolej Cody'ego.
-Dobra,Ashley,prawda czy wyzwanie?-zapytał.
-Pr...albo dobra zaryzykuje i wezmę wyzwanie.-powiedziała.
-Okej,pocałuj Justina w usta.Nigdy nie widziałam jak to ty całujesz go,zawsze on całował cię.
Justin wyszczerzył swoje białe zęby i się zaśmiał.
Ashley przysunęła się do Biebera.Oblizała usta i wzięła jego twarz w dłonie.Zanim zdążyłam mrugnąć obydwoje namiętnie się całowali.Mojego szczęścia nie dało się opisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz