niedziela, 11 sierpnia 2013

One.

Obudził mnie irytujący dźwięk budzika.
-Zamknij się!-krzyknęłam. Niestety się nie posłuchał i nadal piał.Zdenerwowałam się i rzuciłam nim o podłogę.Chciałam ponownie zasnąć ale na nic.Mama zaczęła mnie wołać.Udawałam że jej nie słyszę.Nagle weszła do pokoju.
-Ashley wstawaj!Już 6.40 a ty śpisz!
-Dobra wyluzuj,chcę spać.-powiedziałam ze znudzeniem.
-Słuchaj masz dwie minuty aby wstać z łóżka,inaczej idziesz do szkoły pieszo.
Do szkoły miałam jakieś 20 minut drogi więc nie byłam zbytnio zadowolona z tego że miałam iść nogami.
-Okej,okej,wstaje.
Powoli wstawałam z łóżka i próbowałam się do końca obudzić.Podeszłam do szafy,wzięłam ciuchy i udałam się do łazienki.Wzięłam szybki,zimny prysznic i ubrałam się w wybrane ciuchy.Potem umyłam zęby i pomalowałam rzęsy tuszem.Maznęłam jeszcze usta błyszczykiem i poszłam do kuchni gdzie była moja mama. -No nareszcie.-powiedziała a nawet krzyknęła.
Popatrzałam na nią ze złością i wywróciłam oczami.Mama podała mi śniadanie na talerzu.
-Jesz teraz czy zjesz coś w szkole?-zapytała szybko.
-Nie chcę,zjem w szkole.
Mama pokiwała głową i sama zjadła śniadanie które miało być dla mnie.Była dopiero 7.00 a do szkoły miałam na 8.00.Poszłam jeszcze do swojego pokoju po torbę i telefon.Wzięłam je do ręki i ponownie poszłam do kuchni.Nagle zadzwonił mój telefon.To Vanessa.Odebrałam go i przyłożyłam do ucha.
-Hmm?-powiedziałam.
-Jedziemy dzisiaj czy idziemy?
-Mama nas zawiezie,więc będę po ciebie o 7.20 albo 7.30.
-Dobra będę czekać,do zobaczenia.
-Na razie.
Rozłączyłam się i wsunęłam telefon do kieszeni.Vanessa mieszkała parę ulic za moją i za każdym razem jak jechałam do szkoły przejeżdżałam koło jej domu więc jechałyśmy razem.
-Nie rozumiem po jaką cholerę mnie tak wcześnie budziłaś.-powiedziałam zirytowana.
-Oj nie marudź Ash.
Wywróciłam oczami.Usiadłam na krześle i czekałam na 7.20.Grałam na swoim I'Phonie żeby czas szybciej zleciał.W końcu wybiła ta zasrana godzina.
-Mamo chodź już.
-Dobra już idę.
Podniosłam z podłogi torbę i udałam się w stronę drzwi.Poszłam na podjazd.Po chwili mama wyszła z domu i otworzyła auto.Wsiadłam na miejsce pasażera i czekałam aż ruszy.Odpaliła silnik i wyjechała na ulicę.Matko,pierwszy raz widziałam rano takie korki na ulicach.Nagle mama się zatrzymała.
-Co jest?-zapytałam-Czemu stanęłaś?!
-Nie wiem,coś się stało.
Mama wyszła z samochodu i otworzyła maskę samochodu patrząc na wszystko w środku.Wtedy zadzwonił mój telefon.Znowu Van.
-Halo?-powiedziałam.
-Ej nie musisz po mnie podjeżdżać bo mój tata jedzie do pracy i zadzwonił do mnie żebym wyszła przed dom to mnie zawiezie.Spotkamy się w szkole mała.
-Okej,to do zobaczonka.
Rozłączyłam się.
-Cholera.-powiedziała mama.
-Co?
-Akumulator wysiadł.
-Jak to?!
-No normalnie.Zadzwonię po tatę.
-On jest w pracy.
-Wiem,ale nie ma wyboru,musi przyjechać i mi pomóc.
-To co,ja mam nogami iść?!-krzyknęłam wściekła.
-Nie masz wyboru Ash.
-Dobra,pa.
Szłam spokojnie w stronę szkoły.Popatrzałam na zegarek.7.40.
-Ja pierdole.-powiedziałam przerażona.
Nie wiedziałam co robić,nie mogłam się przecież spóźnić.Przyśpieszyłam.Znowu spojrzałam na zegarek,7.50.A ja jeszcze nawet nie widzę szkoły!Zaczęłam biec.Weszłam pośpiesznie do szkoły.Udałam się do szafki po książki.Była już 8.05.Pobiegłam do klasy i wpadłam do niej cała zdyszana.
-P-przepraszam za spóźnienie.-wykrztusiłam z siebie.
Nagle ktoś na mnie zagwizdał.Zauważyłam nową twarz siedzącą w ostatniej ławce przy ścianie,hej,ja tam zawsze siedzę.Nagle odezwała się moja nauczycielka.
-Dobra Storling,siadaj.Spóźniłaś się więc nie wiesz.To jest Justin Bieber,doszedł do naszej klasy. Popatrzałam na niego i zmierzyłam go wzrokiem.Przystojny.Udałam się do ławki w której zawsze siedzę,Vanessa siedziała gdzieś z przodu sama,pokazała mi żebym do niej przyszła.Pokręciłam głową.
-Hej,nie wiem czy wiesz ale to jest MOJA ławka.-powiedziałam do tego całego Justina.
-Możesz usiąść ze mną,nie obrażę się.-powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Zapomnij.Usiądź gdzie indziej.
Bieber się zaśmiał.
-Ashley usiądź!-wrzasnęła na mnie nauczycielka.
-No chodź tu!-powiedziała Vanessa.
Wywróciłam oczami i usiadłam obok nowego.Nie zwracałam na niego większej uwagi.Zaczęłam pisać notatkę i nagle rozpisał mi się długopis.
-Um...masz może pożyczyć długopis?-zapytałam go szeptem.
-Justin jestem.
-A ja Ashley.Masz ten długopis?
-Długopis?
-Tak,długopis.Mój się wypisał.Tak nawiasem gdzie ty masz książki?
-Po co mi książki?Szkoła jest do dupy.
-Skąd w ogóle jesteś?
-Mieszkałem niedawno w Las Vegas ale musiałem się przeprowadzić i wylądowałem w Los Angeles.
-Jasne,rozumiem.
-Dobra mam ten długopis,dam ci go ale...daj buziaka.
Zaczęłam się cicho śmiać.
-Znam cię od 10 minut.
-No to co?
-To ja nie chcę tego długopisu.
Bieber wybuchł głośnym śmiechem.
-Panie Bieber proszę być ciszej.-skarciła go nauczycielka.
Justin zignorował jej uwagę i zbytnio się ją nie przejął.
-Nie nie dobra masz ten jebany długopis.-powiedział z uśmiechem.
-Dzięki.
Zaczęłam pisać zaległą notatkę.Lekcja dosyć szybko zleciała.Usłyszałam dzwonek,wszyscy wyszli z klasy,Van pokazała mi gest ręką,musiała coś pilnego załatwić z nauczycielką i szybko pobiegła.Wstałam z krzesła i się odwróciłam aby wziąść torbę,przez przypadek wpadłam na Justina.Moją twarz od jego twarzy dzieliły jakieś 2 centymetry.
-Zrobiłeś to specjalnie.-powiedziałam.
-Może.-powiedział zbliżając swoje usta do moich. Odsunęłam się i zaczęłam iść do drzwi.Jeszcze raz odwróciłam głowę i wystawiłam mu język.Bieber uniósł do góry brwi i udał się za mną do wyjścia z klasy.

3 komentarze:

  1. Pierwszaa ! :* Zaczepiste to<3 Dawaj nastepny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. 24 year old Software Engineer IV Minni Babonau, hailing from Laurentiens enjoys watching movies like Destiny in Space and Blacksmithing. Took a trip to Kasbah of Algiers and drives a Caravan. moj ostatni wpis na blogu

    OdpowiedzUsuń