poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Two.

Wyszłam z klasy.Szłam w stronę szafki kiedy ktoś wybiegł zza moich pleców i ustał przede mną.Oczywiście Bieber.
-Hej.-powiedział chłopak.
Wywróciłam oczami i wyminęłam go.
-Hej.-odpowiedziałam nie widząc go już.
W końcu byłam przy swojej szafce.Otworzyłam ją i obok mnie znowu stanął Bieber.Ignorując go schowałam książki i wyjęłam inne które były mi potrzebne.
-Co robisz?-zapytał.
-Tak jakby chciałabym wyjąć książki.
-Po co się uczyć?
-Może po to żeby nie skończyć na ulicy?
Nagle zadzwonił dzwonek.
-Ale długie te przerwy.-powiedział Justin z sarkazmem.
-Niestety.
Zamknęłam szafkę i udałam się do klasy.O nie,teraz matma.Boże ratuj.Chyba zgubiłam Justina.Nie szedł już koło mnie.Może dał sobie spokój.Weszłam do klasy w której już prawie wszyscy się zebrali.Usiadłam w ostatniej ławce przy ścianie,dzięki Bogu nie było tam Justina.Rozejrzałam się po klasie za Van.Nie ma jej.Pewnie zaraz przyjdzie.Do klasy wszedł Bieber i po chwili też nauczycielka.Justin usiadł znowu koło mnie.Klasa przywitała się.
-Proszę pani,gdzie jest Vanessa?-zapytałam zdziwiona.
-Załatwia coś ważnego z nauczycielką i chyba nie będzie jej na tej lekcji,możliwe że w ogóle już dzisiaj nie przyjdzie.-odpowiedziała starsza kobieta.
Los mnie nienawidzi.Pani coś tłumaczyła a ja oparłam głowę na ręce i patrzałam na tablice.
-Chciałbym być tą tablicą.-odezwał się cicho mój "sąsiad".
Spojrzałam na niego.
-Czemu?
-Bo patrzysz się na nią jak w obrazek.-powiedział z uśmiechem szatyn,albo blondyn,trudno mi nazwać jakie miał włosy.Dobra może ciemny blondyn albo jasny szatyn.Nie ważne jakie miał włosy!Zaśmiałam się.Przez resztę lekcji mój nowy kolega-jeśli mogę go tak nazwać,siedział cicho.Vanessy nadal nie było.Zaczęłam się martwić więc wyciągnęłam po cichu telefon i napisałam jej sms'a.
Do:Vanessa:** 
Ej Van gdzie ty jesteś?
Schowałam I'phona do kieszeni spodni i ponownie zajęłam się lekcją.Justin znowu zaczął coś do mnie mówić.Tym razem już nie szeptał i mówił normalnym tonem.
-Panie Bieber,randki po lekcjach!-krzyknęła na niego nauczycielka.Czułam na sobie wzrok całej klasy,zaczerwieniły mi się policzki.Justin zbytnio się nie przejął i tylko się zaśmiał.
-Dzięki za radę.-powiedział do kobiety.
Mój kolega z klasy dziwnie patrzał na Justina na co on wybuchł złością.
-Czego się patrzysz pedale?!-powiedział Bieber ostro do niego.
Ten chyba się przestraszył bo szybko odwrócił głowę w stronę tablicy.
-Justinie Bieberze,co to za słownictwo?!
Juss wywrócił oczami i czymś się zajął.Poczułam wibrację w spodniach.Wyjęłam telefon.Dostałam sms'a,odczytałam go.
Od:Vanessa:** 
Muszę zająć się jakimś głupim projektem i baba pozwoliła mi się zwolnić z lekcji.Przepraszam.Spotkamy się po lekcjach.:*♥
No trudno.Szybko jej odpisałam.
Do:Vanessa:** 
Jasne,nie ma sprawy.:)
Schowałam telefon i zaczęłam pisać to co było na tablicy.Usłyszałam dzwonek.Wzięłam książki i szybko wyszłam z klasy.Do końca dnia w szkole zostały jeszcze 4 lekcje.Minęły dosyć szybko i spokojnie.Po ostatniej lekcji poszłam do szafki aby schować książki i opuściłam duży budynek.Szłam w stronę domu i nagle ktoś delikatnie złapał mnie za ramię.To Justin.
-Gdzie idziesz piękna?-zapytał.
-Do domu.-odpowiedziałam jak by to była najprostsza rzecz na świecie.
-Odprowadzę cię.
-W sumie...nie mam nic przeciwko.-rzuciłam z uśmiechem.
Dobra Ash hamuj się bo zaraz zakochasz się w tym typie a przecież nie potrzebujesz problemów.
-Zadam ci pytanie.Masz chłopaka?-zapytał dumnie chłopak.
-Ym...nie,nie mam.A co?
-Nie nic.-powiedział Justin i się lekko zaśmiał.
-A ty masz dziewczynę?
-Długie związki to nie moja bajka.
-Czyli taki "łamacz serc"ta?
-Czy ja wiem...-odpowiedział mi ze śmiechem.
Rozmawialiśmy całą drogę do domu.Ten chłopak pomimo tego że był bardzo pewny siebie i "niegrzeczny" to strasznie mnie pociągał.Boże,muszę przestać!W końcu doszliśmy do mojego domu.
-No,to tutaj.Dzięki że mnie odprowadziłeś.-powiedziałam wesoło.
-Jasne,nie ma sprawy.To do jutra?
-Tak,do jutra.-uśmiechnęłam się i już wyjęłam klucze aby otworzyć drzwi bo nikogo nie było w domu.
-Ej,Ashely?-powiedział jeszcze Justin.
-Hm?
-Dasz mi swój numer?-zapytał z łobuzerskim uśmiechem.
-No...okej.
Wzięłam do ręki jego czarnego I'phona i wpisałam mu swój numer zapisując się "Ashley".Oddałam mu go i weszłam do domu zamykając za sobą drzwi za zamek.Rzuciłam torbę na podłogę i ściągnęłam buty.Kurde,ten chłopak naprawdę mi się podoba.

3 komentarze: