poniedziałek, 9 września 2013

Fiveteen.

Weszły do windy i szybko drzwi od niej się zamknęły.Ponieważ druga winda była zepsuta,zostały mi schody.Zbiegłem na dół akurat wtedy kiedy one wyszły.Podbiegłem do Ash ale ona mnie ignorowała.
-Za co jesteś na mnie zła?-zapytałem pomimo że dokładnie wiedziałem co zrobiłem.
Nie odpowiedziała.
-Ashley.-powiedziałem.
-Daj mi spokój!-krzyknęła.
Zaczęły iść jeszcze szybciej.Obydwie wsiadły do jakiejś taksówki i od razu ruszyły.Co ja mam robić?Ona ma mnie całkowicie w dupie.Spojrzałem w górę i zamknąłem oczy próbując coś wymyślić.Wpadłem na genialny pomysł którego nigdy wcześniej bym nie zrobił,będę musiał się poświęcić.

*Według Ashley*

Kiedy byłyśmy pod domem,zapłaciłam taksówkarzowi i poszłyśmy z Van do domu.Nie wierzę,co za dureń!Jak ja mogłam go kochać!Nigdy mu tego nie wybaczę.Usiadłyśmy z Vanessą na kanapie w salonie.Tym razem to ona pocieszała mnie.
-Nie przejmuj się,dobrze wiesz jaki jest Justin.
-Wiem,ale...ja tak bardzo go kocham...-zaczęłam mówić twardo ale skończyło się tym że zaczęłam głośno płakać i nim się obejrzałam ramię Vanessy było całe w moich łzach.Położyłam się na kanapie bo byłam śpiąca.Moja przyjaciółka oglądała w telewizji jakiś film.Nie wiem jak to się stało i dlaczego tak szybko,ale najprawdopodobniej przez mój stan,szybko zasnęłam.

_______________________
Obudziłam się skulona na brzegu łóżka.Otworzyłam oczy i przypomniałam sobie wszystkie zdarzenia z wczoraj.

-Hej śpiochu.-powiedziała Van i się uśmiechnęła.
-Hej,hej.Gdzie jest Justin?-zapytałam.
-Nie ma go u ciebie?-wtrącił Cody.
Na jego odpowiedź otworzyłam szerzej oczy.

W myślach ukazał mi się Justin z zakrwawionym nosem i złym wyrazem twarzy.

-Jak on wyglądał?-zapytałam.
-Nie wiem,w czarnych włosach,takich krótkich,krótszych od Cody'ego.
-Mówił coś jeszcze?
-Nie wiem,pamiętam tylko że pytał o Vanessę i kazał jej powiedzieć żeby w końcu powiedziała tobie czemu z tobą zerwał.

Kiedy Van i Cody wyszli...

"Justin zdjął z siebie koszulkę i zaczął całować mnie po szyi."

Wypadek...

-Halo?-przyłożyłam telefon do ucha.
Usłyszałam płacz w telefonie na co gwałtownie zerwałam się z kanapy.
-Szybko,przyjedźcie tutaj!-płakała.

Przypomniałam sobie widok płaczącej na chodniku Vanessy i potem Cody'ego leżącego w szpitalu.Nagle zdałam sobie sprawę że zasnęłam na kanpie więc co robię w łóżku?Van raczej by mnie nie przeniosła a Cody leży w szpitalu.Obróciłam się na drugi bok i ujrzałam Justina który nie spał i patrzał na mnie.
-Co ty tu robisz?-zapytałam mrużąc oczy.
Justin oblizał wargi.
-Przepraszam...-zaczął spokojnie.
-Ile razy jeszcze usłyszę to twoje "przepraszam"?!
-Tyle dopóki mi nie wybaczysz.
-Prędzej stracisz głos.Nie rozumiem cię.Jesteśmy w domu,całujemy się,przyjeżdżamy do szpitala,podrywasz pielęgniarkę...co dalej?
Justin wstał z łóżka,leżał koło mnie w ciuchach,zdjął tylko buty.Poszedł do salonu.Myślałam że jest smutny albo wkurzony bo wyszedł bez słowa.Usiadłam na łóżku.Justin ponownie wszedł do pokoju trzymając ręce za plecami.Stanął przede mną.Zza pleców wyjął...bukiet róż.
-Przepraszam.-powiedział smutnym głosem.
Wstałam z łóżka.Otworzyłam buzię ze zdziwienia.Czy to możliwe że Justin zachował się jak dżentelmen i kupił mi róże?On nigdy by się tak nie zachował.Nie chciałam mu wybaczać...ale...to było dla mnie za trudne.Przełamałam się,znowu.
-Są...piękne.-powiedziałam do Justina który podał mi je.
-Nie bardziej od ciebie.-odpowiedział nie uśmiechając się bo najwyraźniej faktycznie czuł się winny.
Uśmiechnęłam się do niego.
-To...wybaczysz mi?-zapytał powoli.
-Jeśli obiecasz że już więcej nie będziesz podrywał innych dziewczyn kiedy jesteś ze mną...i kiedy jesteś beze mnie też nie.-powiedziałam.
-Obiecuję.-uśmiechnął się.
Położyłam kwiaty na łóżko i rzuciłam mu się na szyję,szybko złączyłam nasze wargi.W końcu się od siebie odkleiliśmy.
-To do ciebie nie podobne.-powiedziałam i się zaśmiałam.
-Ale co?
-No wiesz,kwiaty,przeprosiny,poczucie winy...
-Widzisz jak się dla ciebie poświęcam?
Zaczęłam się śmiać.Położyliśmy się na łóżku.
-Boże,nie wierzę że zachowuję się jak typowy pedał...-powiedział nagle.
-Czemu niby pedał?Chyba prawdziwy facet.
-Nie,to przereklamowane.
-To słodkie.-cmoknęłam go w policzek.

*Według Justina*

Wybaczyła mi i to jest najważniejsze.Wiem że Van jest na mnie nieźle wkurzona za to co zrobiłem ale to nie ona mnie obchodzi.Nagle poczułem wibrację w spodniach bo dostałem sms'a.Wyciągnąłem mojego I'phona z kieszeni.

Od:Cody
Ja pierdole,nudzi mi się jak cholera.

Zaśmiałem się.
-Kto to?-zapytała Ash.
-Cody.
-Co u niego?
-Pisze że się cholernie nudzi.
Odpisałem mu.

Do:Cody
Co ja ci poradzę?

Zanim zdążyłem schować telefon do kieszeni dostałem kolejnego sms'a.

Od:Cody
Dawaj tu.Ale bez dziewczyn.

Do:Cody
Czemu?

Od:Cody
Bo będzie "jak się czujesz?","bardzo boli?".

Do:Cody
Dobra zaraz będę frajerze.

Schowałem telefon do kieszeni spodni.
-Ym...wiesz co,jadę do Cody'ego.Niedługo będę.-pocałowałem Ashley i wstałem z łóżka.
-Dobra.-powiedziała i zeszła razem ze mną na dół bo szła do Vanessy.
Wyszedłem z domu i udałem się do auta.

*Według Ashley*

Justin wyszedł.
-Co robimy?-zapytałam Vanessy.-Nudzi mi się.-dodałam.
-Nie wiem,oglądamy jakiś film?-zaproponowała.
-Ooo dobry pomysł.To ty idź zrób popcorn a ja idę poszukać filmów na laptopie.
Moja przyjaciółka pokiwała głową i poszła do kuchni.Wzięłam jej laptopa bo mój zamulał.Włączyłam go i szukałam czegoś fajnego w folderze "Filmy".Przez przypadek przekierowało mnie do jakiegoś innego folderu.Zamarłam.Moje serce stanęło.Włączyłam zdjęcie przez które zrobiłam się cała blada.Była na nim Vanessa całująca się z...Jamesem.Zdjęć było więcej,nigdy wcześniej ich nie widziałam.
-Trzeci grudnia ubiegłego roku?-powiedziałam słyszalnym tylko dla mnie głosem.-To przecież parę dni albo i miesiąc po tym jak James mnie rzucił...-dodałam.
Nigdy nie byłam tak zdziwiona,zła,rozczarowana i nie wiem jakie tu uczucia jeszcze opisać.Nie da się tego wyrazić słowami.Van przyszła z popcornem.Postawiła miskę na stoliku a ja wywaliłam całą kukurydzę na podłogę.
-Co ty robisz?!-zapytała.
-Co TY robisz?!-krzyknęłam.
-O co ci chodzi?
-Możesz mi to wytłumaczyć do cholery?!
Obróciłam laptopa w jej stronę.Na widok tego zdjęcia oczy prawie wyszły jej z orbit.
-Dlaczego grzebiesz z moich prywatnych rzeczach?!-powiedziała.
-Myślałam że jesteśmy przyjaciółkami i nie ukrywamy przed sobą tajemnic!Po za tym nie grzebałam tylko to się samo włączyło!Myliłam się bo nie jesteś moją przyjaciółką,nienawidzę cię!-darłam się.
-To nie jest tak jak myślisz...-uspokoiła się.-Ashley daj mi wytłumaczyć!-mówiła.
-Nie!Mam w dupie twoje wyjaśnienia!Szkoda tylko że ci ufałam!-krzyknęłam i wybiegłam z domu trzaskając za sobą drzwiami.
Super,akurat zaczynało padać,los naprawdę mnie nienawidzi.Szłam w deszczu jak najdalej przed siebie.Szłam chodnikiem mijając ludzi z parasolami.Zaczęło się robić coraz zimniej a ja miałam koszulkę z krótkim rękawkiem.Ulice opustoszały.Byłam tylko ja i moje myśli.W głowie cały czas miałam obraz całującej się mojej przyjaciółki z Jamesem.Zaczęło lać jeszcze mocniej i gdyby tego było mało to chyba zbierało się na burzę.Usłyszałam jak grzmi.Gdzie ja mam teraz iść?Do domu w którym jest Vanessa?Do moich rodziców którzy zaraz zaczną o wszystko wypytywać?Gdzie mam iść?Ustałam pod dachem jakiegoś sklepu który był na moje (nie) szczęście zamknięty.Marzłam aż zauważyłam jakieś jadące auto.Kierowca zatrzymał się i uchylił szybę.To Justin!
-Co ty tu robisz?-zapytał zdziwiony i wysiadł z samochodu.
Nie wytrzymałam i po prostu poryczałam się jak dziecko.Justin zdjął z siebie kurtkę i założył mi ją bo widział że się trzęsę.Zaprowadził mnie za rękę do auta.Poczułam podwójne ciepło.
-Nawet nie wiesz jak cię teraz potrzebuję.-powiedziałam.
-Co się stało?
-Opowiem ci kiedy indziej.Wracasz już?-zapytałam ze łzami w oczach.
-Tak,jedziemy do ciebie?
-Nie!-krzyknęłam.
Justin spojrzał na mnie i zmarszczył czoło bo nie wiedział co się stało.
-To jedźmy do mnie.-powiedział.
-A twoja mama jest?
-Nie,wyjazd jej się przedłużył.
Pokiwałam głową.Justin ruszył i po paru minutach byliśmy już w jego domu.Zdjęłam buty i poszłam do jego pokoju.Blondyn usiadł na łóżko a ja koło niego.
-Teraz mi powiedz co się do chuja stało bo nie rozumiem.-powiedział.
Odetchnęłam ciężko.
-Kiedy wyszedłeś,miałyśmy z Vanessą obejrzeć sobie jakiś film,ona poszła po popcorn a ja wzięłam jej laptopa i szukałam filmu.Coś kliknęłam i weszłam w jakiś folder w którym były...zdjęcia Vanessy i Jamesa...
Justin wytrzeszczył oczy.
-James to...
-Tak,to ten koleś z którym się ostatnio pobiłeś.
-Ale jak to ona...z nim?
Westchnęłam.Najbliższe mi osoby mnie okłamują,dlaczego to jest takie trudne?
Ki
-J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz