poniedziałek, 23 września 2013

Twenty-two.

Justin poszedł jeszcze do łazienki a ja i Vanessa weszłyśmy już do klasy.Van zajęła miejsce w ostatniej ławce a ja w ostatniej ławce obok jej ławki.Van siedziała sama a ja czekałam na Justina.Wtedy koło mnie usiadł Tom.
-Wolne?-zapytał uśmiechając się.
-Nie.-odpowiedziałam sztucznie się uśmiechając.
-Też się cieszę że cię widzę słonko.
-Nie mów tak do mnie.-rzuciłam zirytowana.
-Tak?Kiedyś by ci się to podobało.
-Jest teraz,a nie "kiedyś".Zjeżdżaj z tąd Tom.
-Zadziorna jesteś.
-A ty wnerwiający!Wbij sobie to tego łba że nie lecę na ciebie,nie lecę i nigdy nie będę.
-Dziwne,to samo mówiłaś w pierwszy dzień o Bieberze.-zaśmiał się.
Wywróciłam oczami,postanowiłam go ignorować.Justina nadal nie ma.Co on tam tyle robi?Postanowiłam skupić się na lekcji,spojrzałam na zegarek.15 minut minęło a go nie ma.
-A gdzie twój Justinek?
-Nie martw się,jest w łazience zaraz przyjdzie.-zmrużyłam oczy.
-Pewnie właśnie pieprzy jakąś lalę a ty siedzisz i myślisz że to słodki chłopiec.
Wstałam z miejsca i przez przypadek wywróciłam krzesło na co cała klasa się na mnie spojrzała.
-Słuchaj no,odpierdol się ode mnie.-powiedziałam po czym wzięłam swoją torbę i wyszłam z sali.
Wbiegłam do damskiej łazienki i trzasnęłam drzwiami.Zauważyłam blondynkę siedzącą pod grzejnikiem z głową schowaną w kolanach,kiedy weszłam wychyliła się.
-Przepraszam,nie wiedziałam że tu ktoś jest.-rzuciłam i się uspokoiłam.
-Nie ma sprawy.-powiedziała uśmiechając się pomimo spływających po jej policzkach łez.
-Jestem Ashley.-podałam jej rękę uśmiechając się.
-Rose.-podała mi dłoń odwzajemniając uśmiech.
-Co się stało?Czemu płaczesz?-usiadłam koło niej.
-Mój chłopak ze mną zerwał...-zaczęła.
-Dlaczego?
-Powiedział że już mnie nie kocha,kiedy mi to powiedział zauważyłam jak podchodzi do innej obejmując ją.-rozpłakała się.
-Jak on się nazywa?Może go znam.
-Lucas...Lucas Barey.
-Nie kojarzę.Ale posłuchaj,naprawdę nie warto płakać.Spójrz na siebie,jesteś piękna,możesz mieć każdego chłopaka w tej szkole.-uśmiechnęłam się.
-Każdego?Proszę cię...u większości z nich nie mam szans.Ale nie ważne,a ty co tutaj robisz?Jak weszłaś wyglądałaś na zdenerwowaną.
-Wiesz...Tom się do mnie przysiadł,miałam z nim lekcje,a mój chłopak wyszedł do łazienki i nie ma go 15 minut.-zaśmiałam się.
-Tom?!Zazdroszczę ci...a jaki on jest?Twój chłopak oczywiście.
-On jest.-uśmiechnęłam się.-Ma duże,brązowe oczy...umięśniony...kochany,zadziwiający,groźny.Nazywa się Justin.-zaczęłam się śmiać.
-Groźny?Chodzi ci o...-zaśmiała się.
-Tak,Justin Bieber.-dokończyłam.
-Jak ci się udało go zdobyć?-zapytała zdziwiona.
-On sam zaczął mnie podrywać,najpierw mnie strasznie denerwował ale potem...naprawdę go pokochałam.
-Nie dziwie się,jesteś piękna.
-Dzięki.-rzuciłam.
Wtedy drzwi od łazienki powoli się otworzyły i stanęła w nich Vanessa.
-Tu jesteś!-krzyknęła.
-Tak.-uśmiechnęłam się.-Przepraszam Rose,muszę lecieć,może...daj mi swój numer?Chciałabym się jeszcze z tobą kiedyś spotkać.
-Ja z tobą też.-uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła swojego Smartfona po czym wbiłyśmy sobie numery.
-Do zobaczenia.-powiedziała.
-Na razie.-pomachałam jej ręką.
Dziewczyna poprawiała makijaż a ja i Vanessa wyszłyśmy z łazienki.
-Kto to?-zapytała zdziwiona.
-Nazywa się Rose.Poznałam ją parę minut temu.
Van kiwnęła głową.
-Wrócił już Justin?-zapytałam.
-Nie.
Oblizałam usta i weszłam do sali.
-Co się stało panno Stroling?-zapytała zdenerwowana nauczycielka.
-Nic.-odpowiedziałam i jakby nigdy nic usiadłam w ławce...tak z Tomem.
Lekcja dobijała końca.Zostało 5 minut.Nagle do sali wszedł Justin.
-Spóźniony.Co ja mówię,nie było cię na trzy czwartej lekcji!-powiedziała oburzona nauczycielka.
Bieber pokazał jej kciuk w górze i udał się w moją stronę.
-No Bieber,musisz usiąść gdzie indziej.-powiedział dumnie Tom.
Spojrzałam na Jussa wzorkiem mówiącym "proszę zabierz go w tąd".Nie musiał mnie zrozumieć bo zaraz zrobiła się afera.
-Won z tąd.-splunął.
Tom się ironicznie zaśmiał.
-Wypierdalaj powiedziałem!
-Co to za słownictwo!Proszę usiąść!-krzyknęła starsza kobieta.
Chłopak wstał z ławki i podszedł do Justina.
-Bo co mi zrobisz?-zmrużył oczy.
Wstałam gwałtownie z ławki.
-Przestańcie!-krzyknęłam próbując ich od siebie odsunąć.
-Nie mieszaj się.-rzucił Tom.
-Słuchaj no,jak pójdziesz teraz do innej ławki to może nie będziesz miał cały nos.-powiedział Bieber.
Nauczycielka starała się ich rozdzielić ale na marne.Poszła po dyrektora.
-Justin przestań!-wrzasnęłam.
Ani jeden ani drugi nie dawał za wygraną.Zaczęli się bić.Nie było łatwo,obydwoje byli cholernie silni.Do sali wszedł dyrektor.Pomimo trudności udało mu się ich rozdzielić.Justin stał z rozciętą wargą i po ustach spływała mu krew a natomiast Tom z zakrwawionym nosem i oczywiście obydwoje mieli podbite oka.Znowu się na siebie rzucali ale mężczyzna ich powstrzymał.Zadzwonił dzwonek.Wszyscy wyszli z sali oprócz mnie,chłopaków i dyrektora.
-Proszę wyjść,muszę się nimi zająć.-rzucił facet.
-Z wielką chęcią.-sztucznie się uśmiechnęłam do chłopaków i wyszłam z sali.

*Według Justina*

-Co to ma być?-zapytał facet.
Wyrwałem się,wziąłem plecak i wyszedłem z klasy.Idiota.Rozejrzałem się i zauważyłem jakąś blondynkę idącą w moją stronę.Pierwszy raz widziałem ją na oczy.
-Yyy...Justin?-zapytała.
-Ta.-odpowiedziałem i udałem się przed siebie ale dziewczyna szła za mną.
-Wiesz może gdzie jest Ashley?
-Właśnie jej szukam.
-Mógłbyś jej to dać?Zostawiła w łazience torbę.-blondynka podała mi torbę.
-Jasne,wiesz gdzie ona może być?
-Na pewno jest w sali w której teraz będzie mieć lekcje.-zaśmiała się.
Pokiwałem głową i udałem się w stronę sali.Zauważyłem ją wyjmującą coś z szafki.Podbiegłem do niej.
-Wszędzie cię szukam.-powiedziałem.-Aha i tu jest twoja torba,jakaś blondyna mi ją dała.
-Dzięki.-powiedziała.
-Co jest?
-Nic.
-To czemu masz taką minę jak byś miała zaraz mnie zabić?
Zaśmiała się.Kiedy zauważyłem że wszystko wporzo przysunąłem ją do siebie i złączyłem nasze usta.Dziewczyna oplotła rękoma moją szyję.Nagle podeszło do nas stado dziewczyn.Większość to blondynki co można było zauważyć po tym jakie są puste.
-Hej Justin.-powiedziała jedna z nich dziwkowatym głosem.
Ashley uniosła do góry brwi.Nic nie odpowiedziałem.
-Dzięki kociaku za ostatni dzień.-powiedziała po czym wysłała mi buziaka w powietrzu.
-Jaki dzień?-zapytała Ash.
-Właśnie,jaki dzień?-dodałem.
-No ten kiedy ci napisałam sms'a.Nie pamiętasz?
-Dupek.-powiedziała zaciskając zęby Ashley i odbiegła ode mnie.
Poważnie,nie wiem o czym ta laska mówiła.Pierwszy raz widziałem ją na oczy ale wiedziałem że chcę żeby Ash mnie znienawidziła.Powiedziałem tej blondynie żeby się ode mnie odpierdoliła.Właściwie to była to bardziej groźba ale nie będę wnikał w szczegóły.Poszedłem szukać Ashley ale zauważyłem że gada z Tomem.Byłem pewny że go spławia albo się z nim kłóci...ale jak widać świetnie im się rozmawiało bo obydwoje cały czas się uśmiechali.Chuj z tym wszystkim.

*Według Ashley*

-To do...po lekcjach.-uśmiechnął się Tom.
-Jasne,do zobaczenia.-odwzajemniłam uśmiech i udałam się do klasy.
Chwila,czy ja właśnie umówiłam się z Tomem.Tak.Odwróciłam się za siebie i nie mogłam uwierzyć w to co widzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz