-Aaa no chyba że tak.-powiedział.
Nagle spoważniał,ja nadal się śmiałam.Przestałam i spojrzałam się na Justina który patrzał na mnie spragnionymi oczami.Postanowiłam go trochę powkurzać.
-Zagrajmy w grę.-powiedziałam nagle.
-Jaką?-zapytał.
-To proste,ja coś robię a ty nie możesz się ruszać.
-Dobra.-powiedział.
Oblizałam wolno całe usta.Powtórzyłam gest.Potem "rozciągnęłam się" i usiadłam mu na kolanach.Widząc że zaraz się przełamie,wystawiłam mu język.Widziałam jak mocno gryzie wargę.Ha!Mówiłam.Nie wytrzymał.
-Jebać grę!-powiedział i objął mnie po czym złączył nasze wargi.
-Cienias z ciebie.-powiedziałam.
-To nie moja wina,mogłaś wytłumaczyć DOKŁADNIE na czym polega gra.
Położyliśmy się na łóżku.Leżałam sobie spokojnie a Justin był nade mną i opierał się rękami koło mojej głowy.
-Jesteś uwięziona.-rzekł z uśmiechem.
-Ta?Nie przeszkadza mi to.-powiedziałam pewnie.
-Czyli to też ci nie będzie przeszkadzać.-powiedział i zaczął mnie całować po szyi.
-A tobie to.
Złożyłam na jego ustach pocałunek i wsadziłam rękę w jego włosy.
-A tobie to.-mruknął i objął mnie.
-A tobie to.-droczyłam się z nim.
Wsadziłam rękę pod jego luźną koszulkę i trzymałam ją na jego klacie.
-Więc tobie to.-nie przestawał i ściągnął z siebie T-shirt.
-Tobie to.-przewróciliśmy się tak że teraz to ja byłam na górze.-Koniec.-dodałam i zaczęłam się śmiać.
-Koniec?Nie było nawet początku.-powiedział nie rozumiejąc.
-Trudno.
Zeszłam z Justina i położyłam się koło niego trzymając i przytulając jego rękę.Myślałam sobie o różnych rzeczach.
__________________________________
-Gdzie idziesz Justin?
-Zaraz wrócę.-powiedział z uśmiechem.
Stałam w tłumie w wesołym miasteczku i czekałam na chłopaka.Nie widziałam go nigdzie.Po 10 minutach czekania poszłam do szukać,dzwoniłam,pisałam,ale na marne.Nagle zobaczyłam mojego chłopaka obejmującego jakąś dziewczynę.
-Co ty robisz?-zapytałam.
-Ashley,to jest Jessica.Jessy to jest Ashley.-powiedział i pocałował w policzek blondynkę.
-Słucham?-zapytałam z nie do wierzeniem.-Kim ona jest?
-Moją dziewczyną.
-Co?Przecież ja nią jestem!Co z tym wszystkim "kocham cię" z tymi pocałunkami,z planowaniem wspólnej przyszłości?
-Przecież to wszystko było zabawą.-powiedział.
Spuściłam głowę w dół i poszłam przed siebie,zagubiona w dużym mieście,zagubiona w życiu,zagubiona w sobie.Moje życie straciło sens.
_______________________________
Obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz.Chwila,to ja zasnęłam?Otworzyłam oczy,Justin jeszcze spał.Trzymał mnie za rękę i tak słodko wyglądał.Wtuliłam się mocno w jego ramię i objęłam jego drugą ręką moje plecy po czym pocałowałam go delikatnie w usta na co on się uśmiechnął.On się uśmiecha przez sen?
-Nie śpię już skarbie.-powiedział i się zaśmiał nadal mając zamknięte oczy.
Zaczęłam się śmiać.
-Chociaż mogłem nie mówić.-powiedział.
-Nie ważne czy śpisz czy nie.-ponownie pocałowałam go w usta na co on się uśmiechnął.
Kosmyki włosów opadały mi na twarz.Justin delikatnie zdjął je z mojej twarzy i pogładził mnie po policzku.
-Musimy pojechać do mnie.-mruknęłam.
Juss spojrzał na mnie pytająco.
-Nie mam koszulek a tamta jest mokra.-wyjaśniłam.
Wstałam z łóżka i wciągnęłam na nogi spodnie,założyłam bluzę i uczesałam włosy.
-Chodź leniu,musisz mnie zawieść.-powiedziałam.
Bieber jęknął i za chwilę wstał i nałożył na siebie koszulkę i spodnie.Ubraliśmy buty i wyszliśmy z domu.Wsiedliśmy do samochodu i podjechaliśmy pod dom.Justin czekał w aucie a ja szybko poszłam po koszulki.Zamknięte?O tej porze?Spojrzałam na zegarek w telefonie,jest 11.05.
-O cholera.-powiedziałam głośno.-Szkoła!-krzyknęłam.
Jak mogłam zapomnieć?!Jęknęłam na myśl że znowu opuszczam lekcje.Pokazałam Justinowi gest aby zaparkował auto i przyszedł.Ściągnęłam buty i weszłam do pokoju mojej współlokatorki.
-Chwila co tu robi jej torba do szkoły?-powiedziałam szeptem.
Wzięłam ją do rąk.Była spakowana ale torba z wszystkimi rzeczami została w domu.Telefon też jest...może zaraz wróci.Justin wszedł do pokoju.
-Chodź.-pokazałam mu palcem na kuchnię.
Zrobiłam nam naleśniki.Boże,umierałam z głodu.Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do salonu.Ja odrabiałam lekcje a Justin mnie obserwował i bawił się swoim I'phonem.Nauczyłam się tego czego powinnam i wybiła 13.00.Jak ten czas szybko leci,matko.O 14 powinnam skończyć lekcje.Jeszcze godzina.Przesiedzieliśmy przez ten czas nudząc się.Kiedy wybiła 14.10 Van nadal nie było.Pojechaliśmy z Justinem do szkoły.Wytłumaczyłam nauczycielce moją nieobecność oraz nieobecność Justina.Okazało się że Vanessy nie było w szkole.Gdzie ona jest?Pojechaliśmy do domu a jej nadal nie było.Pomimo że jestem na nią niebywale wściekła to zaczynam się bać.Zadzwoniliśmy do Cody'ego,on również nie wiedział gdzie jest Van.Była 16 a ja strasznie się martwiłam.To przeze mnie.Nagle drzwi się otworzyły i do salonu wbiegła zapłakana Vanessa z delikatnie porwanymi ubraniami.
-Matko boska!Co się stało?!-krzyknęłam.
Przytuliłam ją bo widziałam że coś się stało.Nie mogła się uspokoić.
-Zamknijcie drzwi!-krzyknęła.
Justin zerwał się z kanapy i zamknął na zamek drzwi wejściowe.
-Co jest do cholery?-zapytałam.
-James...-płakała.
-Co z nim?!
-Porwał mnie!
Wytrzeszczyłam oczy.
-Słucham?-zapytałam z nie do wierzeniem.
-Kiedy wyszliście...-zaczęła.-Poszłam odetchnąć i wtedy ktoś mnie szarpnął i potem zemdlałam,okazało się że to James,zapytałam czego ode mnie chce,on mi odpowiedział że osiągnął swój cel,teraz musi się pozbyć Justina...-dokończyła i wybuchła płaczem.
-Czego on ode mnie chce?!-zapytałam.
-Nie wiem czego ale zabiję tego skurwiela.-powiedział Justin zaciskając zęby.
-Dlaczego mnie przytulasz skoro mnie nienawidzisz?-zapytała ze łzami.
-Bo jesteś moją przyjaciółką.-powiedziałam i się delikatnie uśmiechnęłam.
Podeszłam do drzwi po moją torbę.Zauważyłam kartkę w drzwiach,wzięłam ją do rąk i przeczytałam napis.
Jedna z głowy,został mi jeszcze ten idiota.Niedługo będziesz znowu moja skarbie.
Stałam jak wryta.Pokazałam kartkę Justinowi.Widziałam jak się wkurzył.
-Ja go kurwa zabiję!-krzyknął i udał się w stronę drzwi.
-Justin czekaj!-krzyknęłam.
Pobiegłam za nim.Bieber nie mógł się uspokoić,szedł prosto przed siebie.
-Justin!-stanęłam przed nim.
-Co?-zapytał oblizując usta.
-Gdzie idziesz?!
Justin głęboko odetchnął.
-Uspokój się skarbie.-powiedziałam próbując go uspokoić.
-Jak mam się uspokoić skoro nie wiem co ten gnojek ma zamiar zrobić?!-powiedział i napluł na chodnik.
-Po pierwsze uspokój się.-powiedziałam.-Po drugie,wszystko jest w porządku,to frajer i tyle.-dodałam.
Spojrzałam na Justina.
-A teraz chodź.-mruknęłam i zaciągnęłam go do domu.
Co się tutaj dzieję...
Twój blog jest bombowy. Najlepszy jaki czytałam czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńBomba czekam na nn *o*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:) <333
OdpowiedzUsuń